Trwa dogaszanie pogorzeliska po pożarze do którego doszło przedwczoraj w Siemianowicach Śląskich.
Paliło się tam około 6 tysięcy metrów kwadratowych na terenie składowiska odpadów niebezpiecznych, w tym chemikaliów.
Na miejscu wciąż pracuje 30 zastępów straży pożarnej - mówi rzecznik siemianowickich strażaków, kpt. Sebastian Karpiński.
Strażacy jednocześnie prowadzą działania na ciekach wodnych. Dwie zapory ustawiono na Rowie Michałowickim i 2 na Brynicy w Czeladzi.
Pracują tam separatory, które mają wychwytywać z wody zebrane na zaporach substancje.
Jak zapewniała w sobotę wojewódzka inspektor ochrony środowiska Agata Bucko-Serafin - dopływ zanieczyszczeń do Brynicy i dalej - do Przemszy i Wisły został zamknięty, a woda zasilająca ujęcia nie została zanieczyszczona , dlatego sytuacja ta nie ma wpływu na jakość wody pitnej.
Cały czas prowadzimy działania ekologiczne na ciekach wodnych - mówi kpt. Sebastian Karpiński:
Służby zaznaczają, że nie powinno się wchodzić do zanieczyszczonej wody i pozwalać żeby piły ją zwierzęta.
Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska prowadzi badania jakości wody w Rowie Michałkowickim i w dalszym biegu rzek.
"Służby nadzorują sytuację na rzekach Przemszy, Brynicy i w Kanale Michałkowickim" - poinformowała również rzeczniczka wojewody śląskiego, Alicja Waliszewska. Straż pożarna monitoruje pogorzelisko i przelewa je wodą - dodaje rzeczniczka wojewody.
Straż rybacka monitoruje stan rzeki, dwa patrole badają cieki wodne do granicy z województwem małopolskim.
Na razie ma zgłoszeń o śniętych rybach i innych martwych zwierzętach.
Autor: Agnieszka Loch /kh/