Trwają działania strażaków po pożarze, który w piątek rano wybuchł na nielegalnym składowisku odpadów w Siemianowicach Śląskich.
W poniedziałek rano w akcję było zaangażowanych 28 zastępów, 80 ratowników – przekazały służby kryzysowe wojewody śląskiego i PSP. Strażacy wciąż dogaszają pogorzelisko, prowadzą także działania na ciekach wodnych. Ustawiono na nich wychwytujące zanieczyszczenia zapory sorpcyjne.
— Jeżeli chodzi o działania gaśnicze, to w dalszym ciągu trwa przekopywanie pogorzeliska przy użyciu ciężkiego sprzętu i przelewanie — powiedział rzecznik Komendy Miejskiej PSP w Siemianowicach Śląskich kpt. Sebastian Karpiński.
Po opanowaniu sytuacji pożarowej głównym problemem stało się zanieczyszczenie wód powierzchniowych. Część zanieczyszczeń ze składowiska wraz z używaną do gaszenia wodą dostała się do pobliskiego Rowu Michałkowickiego, który wpada do Brynicy i dalej do Przemszy, która jest dopływem Wisły. Aby zapobiec przemieszczeniu się zanieczyszczeń w ciekach wodnych, strażacy ustawili cztery zapory sorpcyjne – dwie na Rowie Michałkowickim i dwie na Brynicy w Czeladzi.
— Trwa oczyszczanie Rowu Michałkowickiego, ustawione są zapory i rękawy sorpcyjne. Ponadto obserwowane są fizyczne właściwości wody, zarówno w Brynicy, jak i w Przemszy. Pobierane i analizowane są próbki wody z obu rzek. Z analiz wynika, że stan wód się poprawił. Działania związane z ograniczeniem przepływu niebezpiecznych substancji przyniosły efekt. Ograniczono ilość zanieczyszczeń, które przedostały się do wody. — poinformował w niedzielę wieczorem Śląski Urząd Wojewódzki.
Na poniedziałkowe przedpołudnie wojewoda śląski Marek Wójcik zwołał posiedzenie sztabu kryzysowego z udziałem przedstawicieli PSP, Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, Państwowej Straży Rybackiej i Wód Polskich.
Według szacunków władz Siemianowic Śląskich na nielegalnym składowisku przy ul. Wyzwolenia zmagazynowano nielegalnie w różnych pojemnikach kilka tysięcy ton różnych substancji, a także podobne ilości odpadów plastikowych.
/PAP/rs