250 tysięcy złotych zadośćuczynienia domaga się mężczyzna z Siemianowic Śląskich, który na skutek błędu sędziowskiego niesłusznie spędził w więzieniu 4,5 miesiąca. Dziś w Katowicach ruszył proces w tej sprawie.
— Skarb Państwa nie poczuwa się do odpowiedzialności w tej sprawie.— podkreśla mecenas Marta Trzęsimiech-Kocur, pełnomocniczka mężczyzny.
W 2010 roku kierowca z Siemianowic Śląskich został skazany na pół roku więzienia za zniszczenie mienia podczas awantury domowej. Karę warunkowo zawieszono na dwa lata. Po pewnym czasie zatrzymała go policja, informując, że sąd w Siemianowicach Śląskich nakazał osadzić go na pół roku w zakładzie karnym. Mężczyzna myślał, że zmieniły się przepisy. W zakładach karnych spędził 134 dni. Po wyjściu na wolność postanowił sprawdzić, dlaczego właściwie został zamknięty. Okazało się, że doszło do pomyłki w sądzie, który uznał, że skazany w okresie zawieszenia kary dopuścił się kradzieży. Sprawcą tego przestępstwa był mężczyzna o tym samym nazwisku, ale innym numerze PESEL i pozostałych danych. Sędzia, który się pomylił został przez sąd dyscyplinarny ukarany naganą i pozbawiony kierowniczej funkcji.
Skarb Państwa, od którego mężczyzna domaga się zadośćuczynienia, chce oddalenia powództwa.
Autor: Dorota Stabik