Po wczorajszej nocy, z Wielkiego Czwartku na Wielki Piątek, po obmywaniu nóg w Wiśle mieszkańcy Skoczowa, po rześkiej kąpieli, wypiją kieliszek tatarczówki.
To wedle tradycji pamiątka męki Chrystusowej: "Potrzeba dużo przezwyciężenia, żeby połknąć parę kropli tego ostrego, a ponad piołun gorzkiego eliksyru, na pamiątkę, że Jezusa częstowali Żydzi octem z żółcią". Tatarczówka to nalewka z korzeni tataraku, która miała chronić od bólów żołądka.
Najbardziej widowiskowym zwyczajem, który zachował się w Skoczowie jest jednak wodzenie Judosza, który przemierza ulicami miasta tylko w Wielki Piątek i Wielką Sobotę. Słomianą kukłę wysoką na prawie 3 metry, ozdobioną kolorowymi wstążkami i naszyjnikiem z 30 srebrnikami prowadzi dwóch halabardników. Kłania się władzom miejskim i kościelnym.
W Wielką Sobotę płonie a wraz z nim całe zło, które Judosz "wymiótł" ze Skoczowa. Pochód z Judoszym przejdzie ulicami dziś i jutro, w samo południe przy remizie Ochotniczej Straży Pożarnej. W tym roku Judosza będzie można sobie zabrać do domu. Najstarsza cukiernia w Skoczowie, działająca nieprzerwanie od 1906 roku, przygotowała Judosze z piernika, które będzie można kupić przed pochodem.
Autor: Andrzej Ochodek