Monika Hojnisz-Staręga zajęła ósme, a Kamila Żuk dziewiąte miejsce w sprincie rozgrywanym w ramach Pucharu Świata w Oberhofie. Obie zakwalifikowały się do startu w biegu masowym, który zaplanowany jest na sobotę.
Przesyłamy wypowiedzi polskich biathlonistek do wykorzystania w Waszych serwisach.
KAMILA ŻUK:
- Trochę jestem zaskoczona tak dobrym czasem biegu. Co prawda na trasie czułam się bardzo dobrze, ale miałam ostatnio krótką przerwę w treningach ze względu na ból w Achillesie i tym występem chciałam wrócić do odpowiedniego rytmu startowego. Na szczęście badania nie wykazały niczego poważnego.
- Cieszę się, że udało mi się zmusić i powalczyć do samego końca. Na ostatnim podbiegu trener powiedział mi, że mam dziesiąty czas, a na metę wbiegłam z ósmym rezultatem. Biorąc pod uwagę to, że ostatnio miałam krótką przerwę w treningach, mogę uznać ten występ za udany.
- Moim celem na te zawody był awans do biegu ze startu wspólnego. Już w Le Grand Bornand było bardzo blisko. Cieszę się, że będę miała po raz pierwszy okazję zmierzyć się z najlepszymi w tej konkurencji.
MONIKA HOJNISZ-STARĘGA:
- Największe straty w sprincie zawsze ponosiłam na pierwszym okrążeniu. Dzisiaj chciałam pobiec równo od początku. Wydawało mi się, że umiejętnie rozkładam sobie siły, ale widocznie czegoś jednak w końcówce zabrakło. Totalnie mnie odcięło na ostatnich pięciuset metrach, do mety dotarłam resztkami sił.
- Wiatr nie był dzisiaj naszym sprzymierzeńcem. Widać to było zwłaszcza na przystrzeliwaniu gdy raz wiał z lewej, raz z prawej. Mogę być jednak z siebie dumna, bo udało mi się spostrzec zmieniające warunki, pokręciłam ustawieniami karabinu i się sprawdziło.
- Szkoda pudła w stójce, bo akurat wtedy nie wiało. To był ewidentny mój błąd. Zawodniczki na stanowiskach obok pudłowały i to mnie zdekoncentrowało. Nie powinno się tak dziać, ale myślę, że to ósme miejsce biorąc pod uwagę jak wyglądały moje starty pod koniec ubiegłego roku jest bardzo dobrym rezultatem. Czekam jednak na jeszcze lepsze.
/mat.pras./mm/