Pandemia koronawirusa nie zwalnia nas z przygotowań do sezonu letniego - mówi Radiu Katowice prezes beskidzkiego WOPR, Eryk Gazda.
Oprócz dbania o formę ratownicy muszą się także zatroszczyć o sprzęt i środki na funkcjonowanie.
— Z Urzędu Marszałkowskiego mamy obiecane 170 tysięcy złotych, jednak nadal nie ma podpisanej umowy — martwi się szef wodniaków.
Jak mówi - brak formalnego potwierdzenia finansowania uniemożliwia zakupy sprzętu pływającego czy specjalistycznej odzieży ochronnej. Część ratowników pracuje obecnie na zamkniętych obiektach pływackich chroniąc pracowników dokonujących przeglądy i naprawy. Reszta, gdy rozpocznie się sezon, niezależnie od zagrożenia epidemią, gotowa jest pilnować zbiorników wodnych.
Beskidzki WOPR liczy ok. 800 członków. Pełne ustawowe uprawnienia ratownika wodnego posiada ponad 200 osób.
Autor: Jarosław Krajewski /pg/