Siatkarze MKS Będzin wrócili do gry po trzytygodniowej przerwie. Po wyrównanych dwóch setach, w trzecim katowiczanie zdominowali gospodarzy i wygrali 3:0.
Podopieczni Jakuba Bednaruka ostatni raz na parkiecie rywalizowali 30. września. Później będziński zespół zmagał się z koronawirusem. Trener MKS nie miał do dyspozycji wszystkich zawodników, ale od początku spotkania, jego podopieczni rywalizowali punkt za punkt. W pewnym momencie katowiczanie zaczęli przeważać co odbiło się także na wyniku. Kiedy na tablicy było już 21:17 wydawało się, że goście pewnie zmierzają po zwycięstwo w premierowym secie. Gospodarze jednak potrafili skutecznie się obronić, a duża w tym zasługa zagrywki Kacpra Bobrowskiego. MKS doprowadził do remisu po 21, potem obronił dwie piłki setowe, a po chwili siatkarze z Będzina sami mieli setballa. Gra na przewagi lepiej wypadła w wykonaniu GKS i to siatkarze z Katowic wygrali pierwszą odsłonę.
Będzinianie lepiej weszli w drugą partię. Zbudowali nawet trzy punktową przewagę, ale zaczęli popełniać proste błędy, a u gości świetnie funkcjonował blok z Miłoszem Zniszczołem na czele. Dalsza faza seta to już rywalizacja punkt za punkt, ale ostatecznie lepsi i w tym secie okazali się podopieczni Grzegorza Słabego, którzy wygrali 25:23.
Goście kapitalnie rozpoczęli seta numer trzy. Dobra gra blokiem, przyjęcie i wywieranie presji na rywalach pozwoliło im wyjść na prowadzenie 7:3. Dystans pomiędzy dwoma zespołami systematycznie się powiększał, gdyż miejscowi popełniali coraz więcej błędów. GieKSa praktycznie od początku do końca kontrolowała przebieg tego seta ostatecznie zwyciężając do 18., a w całym meczu nie tracąc nawet seta.
MKS Będzin - GKS Katowice 0:3 (26:28, 23:25, 18:25)
MKS: Santana, Veloso, Gawryszewski, Ratajczak, Sobański, Faryna, Gregorowicz (libero) oraz Bobrowski, Teklak.
GKS: Kohut, Zniszczoł, Szymański, Firlej, Jarosz, Kwasowski, Watten (libero) oraz Buchowski, Drzazga.
Autor: Piotr Muszalski/pm/