Radio Katowice
Radio Katowice / Wiadomości regionalne
Odzyskana historia śląskich magnatów
25.05.2025
18:00:00

Karolina Michalik/Radio Katowice

Karolina Michalik

Zdewastowane ruiny cmentarza ewangelickiego w lesie na granicy Świerklańca i Nowego Chechła to tak naprawdę miejsce pochówku śląskich magnatów – twórców potęgi tego regionu – rodu Henckel von Donnersmarck. Wielu starszych mieszkańców o tym wspominało, jednak z czasem ich opowieści zaczęły być traktowane co najwyżej jako lokalna legenda. Teraz, dzięki przełomowemu odkryciu, wiemy już, że ta legenda jest prawdziwa, a leśne ruiny mają nam sporo do opowiedzenia.


Sprofanowane ruiny

Żeby zrozumieć, jak istotnego odkrycia udało się dokonać, trzeba wiedzieć, jak ważną rolę w historii Śląska odegrali sławni hrabiowie. Ród Donnersmarcków na Śląsku był właścicielem wielu hut, kopalni i zakładów produkcyjnych. Budowali lub remontowali zamki, wille, dworki i liczne posiadłości. W 1869 roku, na terenie parku w Świerklańcu, Guido Henckel von Donnersmarck rozpoczął trwającą siedem lat budowę pałacu – „Małego Wersalu”, prezentu dla ukochanej Blanki de Païva. Powstał też mniejszy obiekt tuż obok, nazwany Pałacem Kawalera. W parku znajdował się także mały kościółek z mauzoleum oraz stary, kamienny zamek piastowski. W pobliskim lesie, na granicy Świerklańca i Nowego Chechła, istniał również cmentarz ewangelicki, ściśle związany z Donnersmarckami. Do dziś uważano, że chowani tam byli wysocy rangą urzędnicy i pracownicy z posiadłości, zaś pochówki magnatów odbywały się w parkowych mauzoleach (przy kościele i na wyspie).
Teraz światło dzienne ujrzały nowe fakty w tej sprawie. Okazuje się, że niepozorne ruiny w środku lasu są nie tylko miejscem spoczynku ojców śląskiej potęgi, ale też że ich historia zaczyna się znacznie wcześniej, niż dotąd przypuszczano.           

Mały Wersal został ograbiony i podpalony w styczniu 1945 roku. Ruiny pałacu rozebrano w czasach PRL, w latach 1954–1957. Nadający się do wykorzystania budulec oraz marmury i kamienne bloki posłużyły do budowy Pałacu Kultury Zagłębia. Mauzoleum również zostało zniszczone i sprofanowane – ciała wywleczono z trumien, ograbiono i porzucono. Smutny los spotkał także ruiny zamku piastowskiego – w 1962 roku, na wniosek Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Tarnowskich Górach, górnicy kopalni „Andaluzja” wysadzili jego pozostałości. W zapomnienie popadł również częściowo już zdewastowany leśny cmentarz. Bliscy pochowanych tutaj osób zmarli lub się wyprowadzili. Nikt nie dbał o pozostawione mogiły, a las coraz bardziej pochłaniał odebraną mu kiedyś przestrzeń. Druga fala zniszczeń miała miejsce w latach dziewięćdziesiątych i na początku lat dwutysięcznych. Niepilnowane przez nikogo płyty nagrobne (między innymi z czarnego marmuru) prawdopodobnie zostały ukradzione przez cmentarne hieny – kamieniarzy, którzy potraktowali je jak darmowy materiał, wypolerowali i przerobili na nowe nagrobki. W ten sposób „mieszkańcy” nekropolii, ograbieni ze swoich nazwisk, popadli w zapomnienie.


Pasjonat

Jakiś czas temu losem sprofanowanych ruin zainteresował się Robert Piontek, pracownik Centrum Kultury Śląskiej – Pałacu w Nakle Śląskim. O ich istnieniu dowiedział się z mojego artykułu z 2021 roku. Przez wspólnego znajomego odezwał się do mnie i zaprosił na spotkanie – na cmentarzu. Długo rozmawialiśmy. Ja opowiadałam o swoich wspomnieniach z tego miejsca – o płytach nagrobnych i alejkach, które były jeszcze widoczne, gdy byłam dzieckiem. Robert opowiadał o swoich planach względem tego miejsca. Mówił, że chciałby przywrócić pamięć o nekropolii, posprzątać ją i odszukać informacje o osobach tutaj pochowanych. Zadeklarowałam, że będę towarzyszyć w tym procesie – z mikrofonem i aparatem w rękach.

Robert zaczął wysyłać zapytania do różnych instytucji z prośbą o udostępnienie dokumentów, założył profil na Facebooku dotyczący cmentarza i wraz z grupą znajomych ruszył z mozolnymi pracami porządkowymi na terenie nekropolii. Przy każdej wizycie udawało się odkopać i oczyścić kolejne mogiły. Ustawiono też przewrócony przez wandali ciężki głaz nagrobny, który kiedyś pełnił rolę pomnika dla Mistrza Leśniczego (niem. Forstmeister) Gustava Faude. Do dziś pozostaje zagadką, jak – bez odpowiedniego sprzętu – komuś udało się go przesunąć, ponieważ do jego podniesienia konieczne było użycie lin i specjalistycznego sprzętu. Tej pomocy udzielił Adam Karch.


Przełomowe odkrycie

W okolicach dnia Wszystkich Świętych w 2024 roku osoba odwiedzająca ten cmentarz znalazła, pod niewielką warstwą ziemi, dwa fragmenty potłuczonej płyty z inskrypcjami. Na odkopanych częściach pojawił się całkiem dobrze widoczny napis: Gustav Henckel von Donnersmarck.



Odkrywcą okazał się Wojciech Boryczka – pasjonat historii, który znalazł się na cmentarzu nieprzypadkowo. Przebywał tam w ramach organizowanych przez siebie Zaduszek Turystycznych. Od lat, w okolicach Święta Zmarłych, wraz z innymi miłośnikami historii odwiedza tego typu zapomniane miejsca. Opiekował się również mogiłami niemieckich żołnierzy, które znajdowały się w różnych częściach świerklanieckiego lasu (niedawno zwłoki tych żołnierzy zostały ekshumowane i przeniesione na cmentarz w Siemianowicach Śląskich). Wojciech Boryczka sam o sobie mówi, że ma niesamowite szczęście i zmysł do dostrzegania tego, na co inni nie zwracają uwagi. Już nie raz udało mu się wypatrzyć cenne artefakty, które dzięki niemu wracały na swoje miejsce. Tego dnia na cmentarzu nie planował niczego szukać. Jak sam twierdzi, stanął w przypadkowym miejscu, a jego wzrok padł na lekkie wybrzuszenie w ziemi. Ruszył je butem i natrafił na kawałek kamienia. Kamień okazał się płytą nagrobną. Inny uczestnik wycieczki – Andrzej Żydek – zaczął odczytywać napis i, korzystając ze swojej bogatej wiedzy historycznej, domyślił się, do kogo mogła należeć ta płyta. Odkrycie było przełomowe – napis głosił: Erdmann Gustav Henckel von Donnersmarck – to zmarły w 1805 roku dziadek słynnego Guido Henckel von Donnersmarcka.


Przeniesiona czy ustawiona?

Odnalezienie płyty nasuwało kilka podstawowych pytań: czy jest to płyta nagrobna, czy może pamiątkowa, a prawdziwy grób Erdmanna znajdował się w starym mauzoleum? Za tą drugą opcją przemawiały dawne opowieści i wspomnienia okolicznych mieszkańców. Wskazywali oni, że po sprofanowaniu mauzoleum wywleczone stamtąd zwłoki, pozostałości trumien i krypt zapakowano na furmankę i zabrano do lasu, a następnie pochowano w zbiorowej mogile na terenie cmentarza ewangelickiego – w nieoznaczonym miejscu.

O znalezieniu płyty szybko dowiedział się Robert Piontek, który skontaktował się z odkrywcami i podzielił się z nimi dotychczas zebranymi przez siebie informacjami. Powiedział również, jakich danych obecnie poszukuje. Andrzej Żydek podpowiedział mu, że na temat cmentarza pisał w jednej ze swoich publikacji Józef Lompa. Był to zbiór różnych artykułów, a ten konkretny pochodził z gazety o nazwie Kronika Wiadomości Krajowych i Zagranicznych. W zbiorach Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie Robert odnalazł egzemplarz gazety z 1856 roku. Autor tekstu, zatytułowanego Ustęp z podróży po Szlązku, pisał następujące słowa:

„Ku wsi Stare Chechło, na kraju lasu, jest cmentarz z grobami hr. Henkel, dziedziców wolnej włości Najdek, dawniej państwem Świerklińskiem zwanej”.

Było to potwierdzenie, że na cmentarzu pochowani są hrabiowie Henckel von Donnersmarck.


Archiwa

Jeszcze przed odnalezieniem artykułu Józefa Lompy, Robert Piontek rozpoczął swoje poszukiwania na temat Erdmanna Gustava Henckel von Donnersmarcka. Zaczął od przeglądania ksiąg parafii ewangelickiej w Tarnowskich Górach. Tam znalazł zapis zgonu z 1805 roku. Odnalezienie tego zapisu to jednak nawet nie połowa sukcesu – trzeba go było jeszcze odczytać. A był zapisany nie tylko pismem odręcznym, nie tylko po niemiecku, ale również tzw. gotykiem.

W tym miejscu z pomocą przyszedł kolejny ekspert: Mirosław Mitrenga – prezes Górnośląskiego Towarzystwa Genealogicznego, który nie tylko ma rozległą wiedzę historyczną o Śląsku, ale również specjalizuje się w odczytywaniu niemieckiego, odręcznie pisanego gotyku. Jeszcze tego samego dnia odpisał Robertowi – w księdze, przy nazwisku Erdmanna Gustava Henckel von Donnersmarcka, widnieje dopisek:„Er wurde im Walde in Erbbegräbniße beigesetzt”czyli: „Został pochowany w lesie, w dziedzicznym grobie.”


Trzecie potwierdzenie – mapa

O tym, że zwłoki Erdmanna Gustava Henckel von Donnersmarcka nie zostały przeniesione na leśny cmentarz w 1945 roku, lecz zostały tam pochowane znacznie wcześniej, świadczy jeszcze jeden dowód – mapa.

Jeszcze przed odkryciem płyty Erdmanna, Robert Piontek, poszukując informacji na temat Donnersmarcków, trafił na artykuł dr Marzeny Lamparskiej z Uniwersytetu Śląskiego dotyczący punktu triangulacyjnego na Suchej Górze (niem. Trockenberg). Do artykułu dołączono zdjęcie mapy obejmującej zasięgiem m.in. Świerklaniec (ówczesny Neudeck). Niestety, przedruk mapy był bardzo słabej jakości. Dało się jednak odczytać, że w miejscu, gdzie dziś znajduje się cmentarz, widoczny był odmienny układ drzew – co mogło wskazywać, że coś zostało tam celowo zaznaczone. Po skontaktowaniu się z dr Lamparską Robert dowiedział się, że oryginał mapy znajduje się w Instytucie Pruskiego Dziedzictwa Kultury w Berlinie. Instytut szybko odpowiedział na prośbę o udostępnienie dokumentu i przesłał cyfrową wersję mapy w bardzo wysokiej rozdzielczości. Na mapie wyraźnie zaznaczono leśny cmentarz, co potwierdziło, że nekropolia istniała już w pierwszej połowie XIX wieku – a konkretnie co najmniej od 1827 roku.


Ta sama mapa przyniosła jeszcze jedną, niezwykle istotną wskazówkę: zaznaczono na niej leśny cmentarz, ale nie zaznaczono mauzoleum na wyspie. To mogło oznaczać, że w tamtym czasie jeszcze ono nie istniało. Tym samym można przypuszczać, że Donnersmarckowie, zanim wybudowali mauzoleum, byli chowani właśnie na terenie leśnego cmentarza.

Idąc tym tropem, Robert wysłał do Mirosława Mitrengi zapis z ksiąg parafii ewangelickiej dotyczący zgonu żony Erdmanna Gustava – Rudolfiny von Dyherrn und Schönau, która zmarła trzy lata przed swoim mężem, w 1802 roku. Był to jednak ślepy zaułek – po odczytaniu i przetłumaczeniu zapisu okazało się, że zgodnie ze swoją wolą została pochowana w Gimmel bei Namslau, czyli w rodzinnych dobrach, we wsi Jemielna w województwie dolnośląskim.

To drobne niepowodzenie zmotywowało jednak Mirosława Mitrengę do poszerzenia zakresu poszukiwań. Zaoferował, że odczyta i przetłumaczy wszystkie zapisy ze starych ksiąg parafii ewangelickiej w Tarnowskich Górach, by zidentyfikować jak najwięcej osób, przy których nazwiskach widnieje zapis o pochówku na leśnym cmentarzu. Z jego kwerendy wynika, że adnotacja „pochowany na leśnym cmentarzu” pojawia się przy około 200 nazwiskach. W ten sposób udało się stworzyć obszerną listę osób pochowanych na zapomnianej dziś nekropolii – zawierającą pełne dane: nazwiska, daty urodzin i śmierci oraz powiązania rodzinne.

            To ogromne odkrycie, tym bardziej znaczące, że na liście znaleziono również członków rodu Henckel von Donnersmarck, a konkretnie:

  1. Cecylia Teresa Henckel von Donnersmarck – starsza siostra Guido Henckel von Donnersmarcka, ur. 7.02.1825 we Wrocławiu, zm. 30.09.1839 we Wrocławiu.
  2. Jeannette Amalie von Skopp, z domu Henckel von Donnersmarck – siostra Erdmanna Gustava (dziadka Guido Henckel von Donnersmarcka), ur. 14.07.1752 w Świerklańcu, zm. 6.05.1839 w Tarnowskich Górach.
  3. Erdmann Gustav Henckel von Donnersmarck – ur. 18 marca 1734 w Świerklańcu, zm. 27 listopada 1805.

            Mirosławowi Mitrędze udało się także ustalić nazwiska czterech osób pochowanych w starym mauzoleum (nowe mauzoleum powstało później, przy kościele):

  1. Karol Łazarz Fryderyk Henckel von Donnersmarck – zm. 1848 we Wrocławiu, starszy brat Guido Henckel von Donnersmarcka; prawdopodobnie pierwszy pochówek w mauzoleum na wyspie, przy starym zamku.
  2. Karol Łazarz Henckel von Donnersmarck – zm. 1864 we Wrocławiu, ojciec Guido Henckel von Donnersmarcka.
  3. Julia Henckel von Donnersmarck, z domu von Bohlen – zm. 1866 w Berlinie, matka Guido Henckel von Donnersmarcka.
  4. Pauline Therese Blanche Henckel von Donnersmarck – zm. 1884, pierwsza żona Guido Henckel von Donnersmarcka.

Żmudna praca Mirosława Mitrengi pozwoliła przyspieszyć badania o kilkadziesiąt lat – albo wręcz doprowadziła je do poziomu, którego tradycyjną metodą nigdy nie udałoby się osiągnąć. Do tego momentu Robert Piontek, próbując ustalić, kto został pochowany na cmentarzu, przekopywał się przez rozproszone dokumenty. Między innymi dzięki kwerendzie w Bibliotece Uniwersytetu Wrocławskiego razem z Anną Kempą-Gąsior odnaleźli kilka nekrologów z gazet, zawierających informacje o pochówkach na leśnym cmentarzu. Jednym z nich był nekrolog Hedwig Meynen – żony dyrektora administracyjnego Donnersmarcków, Paula Meynena. Kobieta zmarła w 1919 roku w szpitalu w Świerklańcu wskutek zakażenia rany. O innych nekrologach pisałam już w listopadzie, w artykule „Ocalić od zapomnienia – cmentarz Donnersmarcków”.

Radio Katowice | Ocalić od zapomnienia – Cmentarz Donnersmarcków


Odnajdują się kolejni hrabiowie

Rafał Piontek, w związku z coraz większą liczbą odkryć, zorganizował kameralne spotkanie. Dzięki nawiązaniu współpracy z Instytutem Badań Regionalnych Biblioteki Śląskiej, w wydarzeniu wziął udział m.in. Arkadiusz Kuzio-Podrucki – historyk, doktor nauk humanistycznych, publicysta oraz badacz dziejów rodów śląskiej arystokracji i szlachty. Po spotkaniu, historyk razem z Rafałem Piontkiem podeszli do drzewa genealogicznego wykonanego przez Leo Amadeusza Henckel von Donnersmarck w 1883 roku. Kopię tego drzewa tytularny pan na pałacu w Nakle (obecnie mieszkający w Zamku w Wolfsbergu), hrabia Andrzej Henckel von Donnersmarck (pochodzący z linii nakielsko-siemianowickiej), przekazał Centrum Kultury Śląskiej w Nakle Śląskim podczas wizyty w 2015 roku.

Litery na kopii są niezwykle małe i miejscami trudne do odczytania, jednak szukając innej informacji wspólnie odczytali, że przy kolejnych czterech osobach z rodu Henckel von Donnersmarck widnieje zapis o pochówku na leśnym cmentarzu – informacji, których nie zawierają księgi parafialne.

Są to:

  1. Karol Erdmann Henckel von Donnersmarck (pradziadek Guido Henckel von Donnersmarcka), ur. 8.12.1695 w Sławięcicach, zm. 7.04.1760 w Świerklańcu.

Była to osoba niezwykle zasłużona dla Tarnowskich Gór. To właśnie Karol Erdmann, jako tytularny pan Tarnowskich Gór, w 1742 roku, po przejściu Śląska pod władzę króla Prus Fryderyka II Wielkiego, wystąpił pisemnie z prośbą o zgodę na odprawianie nabożeństw ewangelickich, budowę domu modlitwy oraz utrzymanie duchownego. Prośba została rozpatrzona pozytywnie, dzięki czemu do Tarnowskich Gór trafił kaznodzieja Samuel Ludwik Sassadius.

  1. Anna Zuzanna Henckel von Donnersmarck, z domu von Larisch – żona Karola Erdmanna Henckel von Donnersmarcka, prababcia Guido Henckel von Donnersmarcka, ur. 10.04.1713 w Sadach Górnych koło Jawora, zm. 5.06.1761 w Świerklańcu.
  2. Anna Gottliebe Henckel von Donnersmarck (siostra Karola Erdmanna, pradziadka Guido Henckel von Donnersmarcka), ur./chrzest 21.07.1698 w Świerklańcu, zm. 17.09.1767 w Świerklańcu. Niezamężna.
  3. Urszula Helena Henckel von Donnersmarck (druga siostra Karola Erdmanna, pradziadka Guido Henckel von Donnersmarcka), ur./chrzest 5.08.1685 w Tarnowskich Górach, zm. 9.02.1739 w Brzegu.


Najważniejsze miejsce pochówku Świerklanieckich Donnersmarcków

Dzięki zapisowi „Waldkirchhof” – czyli „leśny cmentarz” – przy Urszuli Helenie udało się ustalić (jak na razie) najstarszą datę pochówku na ewangelickiej nekropolii – rok 1739. Do tej pory, z uwagi na brak innych danych, za najstarszą przyjmowano datę 1879, widniejącą na jednym z nielicznych zachowanych kamieni nagrobnych na cmentarzu. Odkrycie to pokazuje, że miejsce to powstało co najmniej 140 lat wcześniej. Co więcej, źródła pisane potwierdzają, że na leśnym cmentarzu spoczywa przynajmniej siedmiu przodków największego śląskiego magnata, Guido Henckel von Donnersmarcka. Może to jednak nie być liczba ostateczna, ponieważ w księgach parafii ewangelickiej w Tarnowskich Górach istnieje spora luka w danych dotyczących zgonów obejmująca lata 1806–1819. Wiadomo, że w tym czasie, w 1810 roku, zmarł w Żyglinku Gottlieb Ernst Henckel von Donnersmarck.

Jeśli przyjąć prawdziwość ustnej historii o przewiezieniu sprofanowanych zwłok z mauzoleum na teren cmentarza i pochowaniu ich w zbiorowej mogile, to możliwe, że spoczywa tam szczątki co najmniej 11 osób z rodu Henckel von Donnersmarck. Oznaczałoby to, że niepozorne, zniszczone i rozkradzione ruiny w lesie są jednocześnie najważniejszym miejscem pochówku świerklanieckich Donnersmarcków.

            

Georadar

Dziś, patrząc między drzewa i krzaki, trudno zorientować się, jak istotną historię skrywają leśne ruiny. Po odkopaniu i oczyszczeniu udało się odnaleźć zaledwie kilkanaście postumentów i obramowań nagrobków.

Nowe światło na tę sprawę mogą rzucić badania georadarem wykonane w maju 2025 roku. Dzięki cyfrowej obróbce zebranych danych, już wkrótce w formie trójwymiarowego modelu spod warstwy ziemi i liści wyłoni się zupełnie nowy obraz cmentarza. Być może uda się odkryć kolejne płyty nagrobne, ustalić dokładne położenie mogił oraz przebieg alejek. Nadzieje związane z tymi badaniami są ogromne. Prace, prowadzone pod opieką dr Marty Kondrackiej z Wydziału Nauk Przyrodniczych Uniwersytetu Śląskiego, wykonała w ramach pracy inżynierskiej Małgorzata Martyni. Opracowanie cennych danych ma zająć kilka tygodni.

Dodatkowo Robert Piontek wraz z Anną Kempą-Gąsior oraz grupą pasjonatów, jest na etapie formalizowania stowarzyszenia pod nazwą „Mosty Historii”. Jego celem będzie przywrócenie pamięci oraz stała opieka nad leśnym cmentarzem. Plany są jednak znacznie szersze. Jak mówi Robert, ród Henkel von Donnersmarck jest wpisany w DNA tych ziem, dlatego chciałby utworzyć w gminie Świerklaniec „Szlak Donnersmarcków” (który później mógłby być rozszerzony poza jej granice). Na tym terenie znajduje się bowiem wiele obiektów związanych z tym słynnym rodem – m.in. Pałac Kawalera, kościół parkowy, mauzoleum, ruiny w Orzechu, cmentarz leśny, pałac w Nakle czy pozostałości zakładów wapienniczych. Wciąż czeka też na odkrycie szczegółowa historia największej stajni koni wyścigowych w tej części Europy, która mieściła się w Nakle Śląskim. Na razie udało się pozyskać dofinansowanie z programu „Nowe Śląskie FIO” na organizację spacerów historycznych, których szczegóły mają zostać wkrótce ujawnione.

Gdy badania georadarem wykażą dokładne położenie mogił, rozpoczną się kolejne prace porządkowe. Czekają one m.in. na fragmenty zniszczonego muru czy zwalone kaplice. Robert Piontek podkreśla jednak, że nie ma tu mowy o prowadzeniu ekshumacji. Planowane prace będą ograniczone wyłącznie do odkrywania przysypanych ziemią i liśćmi podstaw nagrobków. Nikt nie będzie zakłócał spokoju pochowanych tutaj zmarłych. Chodzi wyłącznie o przywrócenie temu miejscu tożsamości i kontekstu historycznego.

Na pewno przydadzą się dodatkowe ręce do pracy. Informacje o prowadzonych porządkach będą przekazywane w mediach społecznościowych – na Facebooku, na profilu o nazwie Ewangelicki cmentarz leśny w Świerklańcu – Waldfriedhof Neudeck.


Pomoc z wielu stron

Sukces ma wielu ojców. W przypadku zbierania i porządkowania wiedzy o leśnym cmentarzu, powiedzenie to jest jak najbardziej zasadne. Robert Piontek podkreślał niejednokrotnie, jak istotny wkład w jego prace mieli ludzie, którzy podsuwali mu kolejne elementy układanki. Anna Kempa-Gąsior, Mirosław Mitrenga, Wojciech Boryczka, Andrzej Żydek, Arkadiusz Kuzio-Podrucki, Adam Karch, Grzegorz Rudnicki, Marzena Lamparska, Mateusz Alcer czy Marta Kondracka oraz Nadleśnictwo Świerklaniec. Ale nie tylko oni. Ogromną dawkę wiedzy przekazał też Ferdynand Skiba (który od lat zbiera i spisuje wspomnienia mieszkańców Świerklańca o leśnym cmentarzu. To on postarał się o zgodę i własnoręcznie kilka lat temu ustawił krzyż oraz tablice informacyjne na nekropolii), a także Zbigniew Banaś (kolekcjoner, który swoimi odkryciami i archiwalnymi zdjęciami chętnie dzieli się w internecie). Każdy pasjonat podzielił się częścią tego, co wiedział. I dzięki wszystkim tym osobom udało się zapomnianą wiedzę zacząć składać w całość.

Za każdym razem, gdy odbywają się kolejne prace porządkowe na cmentarzu, ktoś z lokalnych mieszkańców podchodzi, przyjeżdża na rowerze i dopytuje: co tutaj się dzieje, czy są na to odpowiednie pozwolenia? Ludzie zaczęli pilnować tego miejsca. Nie chcą aby zostało jeszcze bardziej zniszczone i sprofanowane (kilka lat temu ewangelicki duchowny na nowo je poświęcił). Kiedy się dowiadują jaki jest cel prowadzonych prac, zaczynają rozmawiać, dzielić się swoją wiedzą i wspomnieniami. Ostatnio podszedł pan, który powiedział, że ma zdjęcie ruin Małego Wersalu. Na tym zdjęciu jego dziadek stoi przed zniszczonym budynkiem. Po chwili przywiózł wspomniane zdjęcie. Dla niego była to zaledwie fotografia dziadka. Dla badaczy i historyków, niesamowicie cenna wiedza. Wiadomo kiedy dokładnie zdjęcie zostało wykonane, a dzięki temu wiadomo też na jakim etapie rozbiórki był w tym czasie pałac.


Ważny apel

Jeśli ktokolwiek z czytelników posiada zdjęcia, stare książki albo wspomnienia dotyczące rodu Henkel von Donnersmarck – w tym ruin, zdewastowanych zamków, a szczególnie leśnego cmentarza – proszony jest o kontakt z pracownikami Centrum Kultury Śląskiej w Pałacu w Nakle Śląskim, a konkretnie z Robertem Piontkiem lub Anną Kempą-Gąsior. To apel o podzielenie się swoją wiedzą oraz rodzinnymi skarbami, które być może jeszcze czekają na odkrycie w albumach. Wszystkie przekazane materiały zostaną spisane i zdigitalizowane oraz na życzenie zwrócone ich właścicielom. Posłużą one do odkrycia i uporządkowania na nowo historii Świerklańca i Tarnowskich Gór. 

Szczególnie cenne są obecnie wszelkie informacje oraz stare zdjęcia leśnego cmentarza ewangelickiego, położonego na granicy Świerklańca i Nowego Chechła. Na razie publicznie nie jest znana żadna fotografia przedstawiająca wnętrze tego miejsca, ukazująca układ nagrobków czy wygląd kaplic – istniejące zdjęcia pokazują jedynie zewnętrzną część murów. Kontaktować się można m.in. pod adresem mailowym: cmentarzlesny@gmail.com.  


Zobacz także Wiadomości regionalne

Autopromocja
Kontakt

Polskie Radio Regionalna Rozgłośnia w Katowicach
Radio Katowice SPÓŁKA AKCYJNA w likwidacji
ul. Ligonia 29, 40-036 Katowice
tel. +48 32 2005 580, fax +48 32 2005 581
e-mail: sekretariat@radio.katowice.pl
NIP 634-00-20-312
konto: ING BSK SA O/Katowice
IBAN: PL 57 1050 1214 1000 0007 0006 0692
Kod BIC (Swift): INGBPLPW
Redaguje zespół: Redakcja Nowych Mediów
tel. +48 32 2005 525, +48 32 2005 487
e-mail: radio@radio.katowice.pl

Copyright © by Polskie Radio Regionalna Rozgłośnia w Katowicach Radio Katowice SA          profesjonalne usługi informatyczne