Idźmy na wybory – apelują politycy i samorządowcy i przekonują, że w niedzielę rozstrzygnie się przyszłość Polski.
Jak kampania może wpłynąć na wyborców, co dają apele polityków i czy politycy swoimi działaniami i słowami potrafią zniechęcić wyborców?
Zbigniew Przybyłka z Klubu Jagiellońskiego w Katowicach mówił w Radiu Katowice, że prezydent ma zbyt małe uprawnienia, a jego możliwość o decydowaniu o losach Polski jest nieproporcjonalna do wagi mandatu, jaki otrzymuje w wyborach.
— Mamy urząd, który ma najsilniejszy mandat demokratyczny ze wszystkich urzędów w kraju. Żaden inny polityk nie ma za sobą aż tylu milionów głosów Polaków. Tymczasem jego realne kompetencje są dosyć ograniczone. Przede wszystkim negatywne, czyli ma możliwość bycia hamulcowym w stosunku do inicjatyw ustawodawczych rządu, ewentualnie może być, jak to się często mówi, notariuszem, czyli podpisywać kolejne ustawy. I te oczekiwania wobec prezydenta się zmieniają w zależności od tego, czy rząd jest z jego opcji politycznej, czy tez z przeciwnej. — mówił gość Radia Katowice.
Zbigniew Przybyłka mówił w Radiu Katowice, że prezydent może jednak zgłaszać swoje inicjatywy ustawodawcze. Jednak tutaj wszystko zależy od większości parlamentarnej.
— Tym zresztą grają pozostali w grze kandydaci na urząd prezydenta, czyli obiecują przeróżne rzeczy, które mają niewiele wspólnego, czy nic wspólnego z urzędem prezydenta, mówić, że złożę, zgłoszę taka inicjatywę ustawodawczą — powiedział Zbigniew Przybyłka.
W niedzielę odbędzie się druga tura wyborów. Zmierzą się w niej kandydat PiS Karol Nawrocki i kandydat koalicji rządzącej Rafał Trzaskowski.
Zbigniew Przybyłka: Moim zdaniem frekwencja w 2. turze wyborów będzie wyższa niż 18 maja.
Zbigniew Przybyłka z Klubu Jagiellońskiego w Katowicach mówił w Radiu Katowice, iż spodziewa się, że frekwencja w 2. turze wyborów prezydenckich będzie wyższa niż przed niespełna dwoma tygodniami. Jak dodał, sztaby Karola Nawrockiego i Rafał Trzaskowskiego starają się zmobilizować swoich wyborców.
— To, że będzie wyższa jest bardzo prawdopodobne, bo taka tendencję obserwujemy. Pytanie jest, czy będzie wyższa w stosunku do tej frekwencji z wyborów parlamentarnych w 2023 roku? To jest kluczowe pytanie, czy ci nowi wyborcy zostaną pozyskani i na kogo będą głosować. Więc stad tez kampanie profrekwencyjne, zmierzające do tego, by pozyskać nowych wyborców, ewentualnie skłonić tych, którzy już oddali głos na kandydatów, którzy nie dostali się do 2. tury, żeby jednak drugi raz pofatygowali się do urn wyborczych. — mówił gość Radia Katowice.
Zbigniew Przybyłka zwrócił także uwagę, że podejmowane są także działania mające zniechęcić wyborców kontrkandydata, jednak, jak dodał, nie są one tak spektakularne jak kampania z 2007 roku pod nazwą "Zabierz babci dowód na wybory".
Zbigniew Przybyłka: To nie mocarstwa a Polacy wybierają Prezydenta RP
— To Polacy a nie mocarstwa wybierają prezydenta naszego kraju — mówił w Radiu Katowice Zbigniew Przybyłka z Klubu Jagiellońskiego.
Odniósł się w ten sposób do słów amerykańskiej sekretarz do spraw bezpieczeństwa narodowego Kristi Noem, która zagroziła Polakom, że USA będą ich wspierać, tylko gdy prezydentem zostanie Karol Nawrocki.
— Jest to na pewno bardzo silne opowiedzenie się przedstawicieli obcego rządu, supermocarstwa najważniejszego na świecie, po jednej stronie sporu politycznego w Polsce. Trzeba zaznaczyć, że decyzja wyborcza powinna być suwerenną decyzją polskich wyborców, niezależnie od stanowisk mocarstw. Myślę, że nie powinniśmy nadmiernie się tymi słowami martwić, ponieważ niezależnie od tego, kto w Polsce prezydentem zostanie, to Stany Zjednoczone na pewno się jakoś dogadają, na pewno w taki sposób, który dla Stanów Zjednoczonych będzie korzystny. — powiedział gość Radia Katowice.
Amerykańska sekretarz do spraw bezpieczeństwa narodowego powiedziała, że w razie wyboru Rafała Trzaskowskiego, będzie on rządził poprzez strach i będzie używał strachu, by promować antywolnościowy program.
Ze Zbigniewem Przybyłką z Klubu Jagiellońskiego w Katowicach rozmawia Piotr Pagieła.
<
Gościem Radia Katowice o poranku jest Zbigniew Przybyłka z Klubu Jagiellońskiego w Katowicach. Dzień dobry panu.
Dzień dobry panu, dzień dobry państwu.
Panie Zbigniewie, bo to jest tak, że jeszcze kilkadziesiąt godzin, jeszcze czwartek, jeszcze piątek, o północy skończy się kampania przed drugą turą, skończy się kampania wyborcza przed wyborami prezydenckimi w Polsce. To ja zapytam tak, a po co nam prezydent tak w ogóle, skoro Andrzej Duda u jednego z byłych kandydatów mówi tak: „Patrząc na samą konstytucję prezydent niewiele może”.
Myślę, że Andrzej Duda po 10 latach prezydentury najlepiej wie o tym jakie są ograniczenia i wady ustrojowe właściwie pozycji prezydenta Rzeczypospolitej w konstytucji. Pytanie, które pan redaktor zadaje, to myślę powinna odpowiedź być udzielona jeszcze w 90 roku, 95 roku, 97 roku najpóźniej.
Ale mamy 2025.
No właśnie, więc mamy urząd, który ma najsilniejszy mandat demokratyczny ze wszystkich w kraju, żaden inny polityk nie ma za sobą aż tylu milionów głosów Polaków. Tymczasem jego realne kompetencje są dosyć ograniczone. Przede wszystkim ma negatywne, czyli ma możliwość bycia hamulcowym w stosunku do inicjatyw ustawodawczych rządu. Ewentualnie może być -jak to się często też mówi- notariuszem, czyli po prostu podpisywać kolejne ustawy i te oczekiwania wobec prezydenta się w zależności czy rząd jest z jego opcji politycznej czy z przeciwnej.
Ale jest jeszcze taka możliwość, że prezydent może mieć swoje inicjatywy ustawodawcze.
No tak, i tym zresztą grali i grają pozostali w grze kandydaci na urząd prezydenta, czyli obiecują przeróżne rzeczy, które nie mają niewiele wspólnego, czyli nic wspólnego z urzędem prezydenta, mówiąc, że „zgłoszę taką inicjatywę ustawodawczą”. Ale, co z tego, skoro i tak jest potrzebna większość parlamentarna, która poprze taką ustawę, więc jeżeli nie ma woli parlamentu, woli większości rządzącej, no to taka inicjatywa ustawodawcza nic nie przynosi poza jakimś splendorem, że pan prezydent coś robi. Ma bardzo słabe kompetencje.
To jest tak, że w pierwszej turze wyborów frekwencja wyniosła 67,31%. To była najwyższa frekwencja w pierwszej turze wyborów prezydenckich po 89 roku w Polsce. A teraz mamy tak, „Kobiety na wybory”, „Dziewczyny na wybory”, „Podaruj swój głos”, wszyscy apelują o udział w wyborach. Za granicą dopisało się, zgłosiło chęć głosowania 700 tysięcy Polaków. Myśli pan, że ta frekwencja będzie wyższa?
To, że będzie wyższa w drugiej turze jest bardzo prawdopodobne, bo raczej taką tendencję obserwujemy. Pytanie jest czy będzie wyższa w stosunku do frekwencji z wyborów parlamentarnych w 2023 roku. To jest kluczowe pytanie czy ci nowi wyborcy zostaną pozyskani i na kogo będą głosować, więc stąd kampania frekwencyjna zmierzająca do tego by pozyskać nowych wyborców, ewentualnie skłonić tych, którzy już oddali głos na kandydatów, którzy nie dostali się do drugiej tury żeby jednak drugi raz pofatygowali się do urn wyborczych.
Ale nie ma takich kampanii, jak „Zabierz babci dowód”, która kiedyś była. Pamięta pan?
No właśnie. W drugą stronę też to działa, że mamy podjęte pewne działania demobilizacyjne. Może nie tak spektakularne, nie tak zapadające w pamięć jak tamta akcja sprzed 20 lat?
Sprzed kilkunastu.
Sprzed kilkunastu lat, czyli jeżeli nie da się kogoś skłonić by zagłosował na naszego kandydata, żeby przynajmniej nie przyszedł na te wybory i w ten sposób nie zwiększał puli głosów kandydata przeciwnego. Takie działania są troszkę, bym powiedział, demoralizujące dla demokracji, bo okazuje się, że te głosy są lepszej i gorszej jakości. Myślę, że powinniśmy szanować każdy głos oczywiście.
O Konfederację chciałem pana zapytać teraz bo wczoraj Sławomir Mentzen opublikował nagranie, w którym powiedział, że kandydat obywatelski jest mało wiarygodny a z kandydatem Koalicji Obywatelskiej jest mu nie po drodze. Jest pan zaskoczony takim stanowiskiem Konfederacji?
Wraził się dobitniej, by jeszcze raz skorzystać z okazji żeby ściągnąć na siebie uwagę w tej kampanii -podsumował te dwa spotkania, które odbył z panem Karolem Nawrocki i z panem Rafałem Trzaskowskim- i owszem, zgłaszał pewne zastrzeżenia do Karola Nawrockiego, ale wyraźnie podkreślił, że ten podpisał jego ośmiopunktową deklarację, tymczasem w przypadku Rafała Trzaskowskiego -spróbuję zacytować Sławomira Mentzena-: „Nie widzę żadnego powodu żeby zagłosować na Rafała Trzaskowskiego”, więc nie powiedział, że popiera Karola Nawrockiego, ale w sposób bardzo pośredni jednak wskazał swoim wyborcom na Karola Nawrockiego mówiąc, że na Rafała Trzaskowskiego nie warto głosować. Zaznaczając, że to jest autonomiczna decyzja jego wyborców, i też zapewne elektorat Konfederacji się, czy właściwe Sławomira Mentzena się podzieli. Pewna część, mniejsza zapewne jednak zagłosuje na Rafała Trzaskowskiego.
Czy to będzie druga tura wyborów im. Sławomira Mentzena, jak mówią niektórzy komentatorzy?
Tak, Sławomir Mentzen bardzo by tak chciał i widać, że się upajał przez dwa tygodnie swoją przegraną w gruncie rzeczy, bo jednak nie dostał się do drugiej tury, ale oczywiście wiemy, że w wyborach prezydenckich nie gra się tylko o to żeby wygrać, tylko zbiera się kapitał polityczny na przyszłość.
Bo za dwa lata wybory parlamentarne.
No właśnie i tutaj Sławomir Mentzen troszkę, tłumacząc się z tego piwa z Rafałem Trzaskowskim i Radosławem Sikorskim, wskazuje na to, że Konfederacja chce wyzwolić się z tej pułapki tego, że ma być skazana na koalicję z PiS-em, chce pokazać, że Konfederacja może się dogadać z każdym, każdemu dyktować warunki, nie jest skazana na jedną stronę sporu politycznego w tej rysującej się być może w przyszłości nowej koalicji rządzącej.
To teraz o ustawkach chciałbym porozmawiać, bo prezydent w tej samej rozmowie mówi tak: „Jak chcą się między sobą bić w lesie i zawierają gentlemen agreement między sobą, że będą to robili na określonych zasadach, to jest w porządku. Jeśli dzieje się coś złego, demolują miasta, niszczą sklepy, to już nie jest dobrze”. To z jednej strony prezydent o Karolu Nawrockim. A z drugiej strony Donald Tusk w Polast News o wypowiedzi jednego z zawodników, tak zwanych freak fightów, który mówi, że Karol Nawrocki kłamie na temat swoich faktycznych relacji z niejakim Wielkim Bu. Czy myśli pan, że takie dwa teksy mogą zaszkodzić jednemu i drugiemu kandydatowi?
Myślę, że przede wszystkim szkodzą osobom, które wypowiadają te teksty, bo takie aprobowanie czy pobłażliwość dla przestępstwa w gruncie rzeczy, bo te ustawki nawet jeśli ktoś się godzi na to, a nie jest to uregulowane na ringu, są po prostu działaniami w bójce ulicznej, narażeniem na szkodę fizyczną danej osoby.
Przestępstwem są po prostu.
Tak, więc to że doktor prawa i też syn inteligenckiej rodziny z Krakowa, jest pobłażliwy dla tego typu wybryków, przestępstwa, jest dziwnym. Z drugiej strony pan premier Tusk, który powołuje się na osobę skrajnie niewiarygodną i z tego co o nim wiemy patologicznym mitomanem, też świadczy o tym, że strona przeciwna Karolowi Nawrockiemu jest w stanie uchwycić się wszystkiego byleby jeszcze próbować bardziej skompromitować tego kandydata.
To jeszcze w takim razie dwie osoby. Zacznijmy od Jacka Kurskiego. Widział go pan wczoraj w telewizji? Jego zapowiedź występu w TVP Info? „Wrócę do was, kochani. Wrócę do was kochani w telewizji. Zachowujcie się bardzo grzecznie”.
Nie wiem czy to jest obietnica, czy to jest groźba.
Ale zabrzmiało to złowróżbnie i powiedziałbym tak, że wszyscy się od tego odcięli, łącznie z Karolem Nawrockim, który powiedział: „Po moim trupie”.
Mamy obecnie tendencje żeby wszystkie przedziwne wpadki i niefortunne wypowiedzi interpretować jako jakiś wyrafinowany plan, więc być może Karol Nawrocki chciał w ten sposób pokazać ponownie swoją autonomię wobec PiS-u i że odcina się od błędów 8 minionych lat i propagandy, które miały miejsce za czasów Jacka Kurskiego. Mam nadzieję, że niezależnie od tego kto wygra wybory, to jednak Jacek Kurski nie będzie ponownie decydować o telewizji publicznej ani jakimkolwiek innym medium publicznym.
To jeszcze jedna wypowiedź. Amerykańska sekretarz do spraw bezpieczeństwa narodowego Kristi Noem, zagroziła Polakom, że USA będą ich wspierać, tylko gdy prezydentem zostanie Karol Nawrocki. Czy to ingerencja w nasze wybory?
Jest to na pewno bardzo silne opowiedzenie się przedstawiciela obcego rządu, supermocarstwa najważniejszego na świecie, po jednej stronie sporu politycznego w Polsce. Zresztą wizyta Karola Nawrockiego w Waszyngtonie i to zdjęcie Donalda Trumpa, też pokazuje, że wyraźnie ekipa Trumpa stawia na Karola Nawrockiego. Trzeba zaznaczyć, że decyzja wyborcza powinna być suwerenną decyzją polskich wyborców, niezależnie od stanowiska mocarstw, czy to Stanów Zjednoczonych, czy Unii Europejskiej, której przecież też jej przedstawiciele od czasu do czasu, mniej lub bardziej sugerują z kim jest im bliżej w Polsce. Myślę, że tutaj nie powinniśmy też nadmiernie się tymi słowami martwić. Ponieważ niezależnie od tego kto w Polsce prezydentem zostanie, to Stany Zjednoczone na pewno się jakoś dogadają, na pewno w ten sposób który dla Stanów Zjednoczonych będzie korzystny, bo układ sił jest taki a nie inny.
Zbigniew Przybyłka, Klub Jagielloński Katowice, był o poranku gościem Radia Katowice. A my spotkamy się w niedzielę o 21:00 w tym studiu, kiedy to komentować będziemy, być może w miarę prawdopodobne, wyniki wyborów prezydenckich. Dziękuję bardzo.
Dziękuję. Do widzenia.
Zawsze jesteśmy w centrum wydarzeń. Dyskutujemy o problemach ważnych dla kraju i regionu. Zadajemy trudne pytania, zmierzamy do sedna sprawy. Wykładamy kawę na ławę.