Od 1 listopada zaczynają obowiązywać zaostrzone kary za posiadanie dopalaczy.
Cały czas rośnie jednak liczba osób sięgających po tego rodzaju środki psychoaktywne. Lekarze wskazują, że należy zastanowić się nad kosztownym detoksem osób zażywających ten rodzaj narkotyków. Tylko w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym 4 w Bytomiu za badanie jednego pacjenta po dopalaczach szpital musi jednorazowo zapłacić od 300 do 800 zł. Zdarza się, że uzależniona osoba trafia do szpitala nawet 4 razy w ciągu doby. Są to bardzo trudni pacjenci mówi internista, dr Marcin Markiel z Izby Przyjęć w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym 4 w Bytomiu.
Na zlecenie Izby Przyjęć bytomski szpital wykonuje od 15 do 20 tomografii komputerowych dziennie. Około 80% tych badań trzeba wykonać u pacjentów pod wpływem alkoholu lub po dopalaczach „na wszelki wypadek”. Miesięcznie daje to kwotę ok 150 tys. zł. Specjaliści podkreślają, że finansowe statystyki są i tak zaniżone, bo pacjent zażywający mieszankę dopalaczy i alkoholu, po zaopatrzeniu przewożony jest do Izby Wytrzeźwień i klasyfikowany jako pacjent po upojeniu alkoholowym. Dodatkowo amatorzy dopalaczy stanowią zagrożenie nie tylko dla pracowników szpitala, ale i pozostałych pacjentów, ponieważ są nieprzewidywalni, podkreśla dr Marcin Markiel.
Nawet jednorazowe zażycie dopalaczy może prowadzić do niewydolności nerek, zawału, udaru czy pęknięcia tętniaka, co powoduje dodatkowe koszty leczenia. Dodatkowo pacjent po dopalaczach jest często nieubezpieczony i wymaga bardzo dużej uwagi, a to sprawia, że pozostali chorzy muszą dłużej czekać na pomoc.
Autor: Jadwiga Woźnikowska /rs/