Rewelacyjnie spisujący się w tym sezonie MKS, po raz drugi musiał uznać wyższość rywali. Patent na drużynę z Zagłębia Dąbrowskiego znaleźli koszykarze Spójni Stargard.
Początek zdecydowanie należał do gości. Po 3 minutach, w dużej mierze za sprawą punktów Stephena Browna Juniora, Spójnia prowadziła 8:2 ale dąbrowianie szybko odpowiedzieli punktami Taylera Personsa i celną trójką Jeriaha Horne’a łapiąc kontakt z drużyną ze Stargardu.
Po 6 minutach MKS wyszedł na jednopunktowe prowadzenie ale wynik nadal był na styku. Od tej pory prowadzenie zmieniało się kilka razy. Pod koniec pierwszej odsłony mieliśmy prawdziwe ofensywne show ale to goście wygrali pierwsze 10 minut 27:26.
Na początku drugiej kwarty zza łuku trafili Dominik Wilczek i Błażej Kulikowski i MKS znów prowadził jednym punktem. Po chwili Wilczek zdobył punkty spod kosza i dorzucił jeszcze dwa z linii rzutów wolnych i podopieczni Borisa Balibrei prowadzili 38:33. Spójnia szybko zniwelowała straty ale szybko obudził się Nicolas Carvacho, który po świetnej zbiórce popisał się wsadem do kosza. Ciężko było jednak gospodarzom odskoczyć na więcej niż 5 punktów a Spójnia nie dawała łatwo za wygraną. Na nieco ponad 4 minuty przed końcem goście za sprawą Karola Gruszeckiego objęli prowadzenie, które po chwili powiększyli do 5 punktów.
Na 2 minuty przed końcem Spójnia prowadziła już różnicą 9 punktów, MKS kompletnie się pogubił w ostatniej fazie tej kwarty. Dopiero w końcówce drugiej odsłony swoje pierwsze punkty w spotkaniu zdobył Marc Garcia ale od razu była to celna trójka. Co z tego skoro goście odpowiedzili tym samym. Ostatecznie na przerwę MKS schodził przegrywając 51:58.
Na początku trzeciej kwarty goście szybko objęli 11 punktowe prowadzenie. Kiedy Devon Daniels trafił zza łuku przewaga Spójni urosła do 13 oczek. Stargardzianie prowadzili już nawet 15 punktami, pod koszem robił co mógł Nico Carvacho ale brakowało mu wsparcia. Gdy przyjezdni prowadzili 71:55 trener Balibrea wezwał swoich podopiecznych na rozmowę. To przyniosło efekt w postaci 7 punktów z rzędu. Jednak prawdziwym katem dąbrowian był Daniels, który odpowiedział kolejną trójką. Gdy jednak spod kosza trafił Persons i MKS zszedł na 9 punktów straty trener gości poprosił o czas.
Za sprawą celnej trójki goście znów mieli dwucyfrową przewagę. W decydujące 10 minut MKS wchodził przegrywając 69:83. Od 2 punktów Lovella Cabbila rozpoczęli dąbrowianie ostatnią odsłonę. Ale gościom wychodziło niemal wszystko. Dwie trójki dały im znów wysokie prowadzenie. Niespełna 6 minut przed końcem Spójnia prowadziła już 19 punktami, trener Balibrea jeszcze raz poprosił o czas ale to na niewiele się zdało.
Marc Garcia trafił w końcu za trzy, dopiero 2. razy w tym meczu. Trener Boris Balibrea ratował się czasem, rotował składem ale to na niewiele się zdawało. Co prawda na 2,5 minuty przed końcem dąbrowianie zmniejszyli straty do 10 punktów, na 24 sekundy przed końcem to było już tylko 5 punktów ale ostatecznie nie udało się. Nie pomogło 25 punktów Personsa czy 21 oczek zdobytych przez Carvacho.
Hala Centrum, dąbrowska twierdza padła po raz pierwszy w tym sezonie. MKS musiał uznać wyższość naprawdę świetnie dziś dysponowanego zespołu. MKS Dąbrowa Górnicza - Spójnia Stargard 98:106. Tak spotkanie podsumował Dominik Wilczek autor 9 punktów.
MKS Dąbrowa Górnicza – Spójnia Stargard 98:106 (26:27; 25:31; 18:25; 29:22)
MKS Dąbrowa Górnicza: Tayler Persons – 26 pkt. (12 asyst), Nicolas Carvacho – 21 pkt. (11 zbiórek), Jeriah Horne – 14 pkt., Marc Garcia – 12 pkt., Lovell Cabbil – 10 pkt., Dominik Wilczek – 9 pkt., Błażej Kulikowski – 3 pkt., Marcin Piechowicz – 2 pkt., Dawid Słupiński – 0 pkt.
Spójnia Stargard: Wesley Gordon – 22 pkt., Devon Daniels IV – 20 pkt., Karol Gruszecki – 13 pkt., Stephen Brown Jr. – 12 pkt., Aleksandar Langović – 11 pkt., Sebastian Kowalczyk – 10 pkt., Adam Brenk – 9 pkt., Benjamin Simons – 6 pkt., Adam Łapeta – 3 pkt., Dominik Grudziński – 0 pkt.
Autor: Piotr Muszalski/pm/