To, co wydarzyło się w 1945 roku i w kolejnych latach, dotyczyło całego Śląska – zarówno Górnego, jak i Dolnego. Po 80 latach nieustannego oddziaływania narracji historycznej, często niezgodnej z faktami, być może zapomnieliśmy, że rdzenni mieszkańcy Dolnego Śląska, żyjący tam aż do rozpoczęcia wypędzeń w 1945 roku, byli pod względem etnicznym naszymi ziomkami – pisze prof. Joanna Rostropowicz.
To była tragedia całego Śląska
Czy nie należałoby raczej powiedzieć: Tragedia Śląska? Wydarzenia roku 1945 i kolejnych lat dotyczyły bowiem zarówno Górnego, jak i Dolnego Śląska. Po 80 latach wpływu narracji historycznej, często niezgodnej z faktami, być może zapomnieliśmy, że rdzenni mieszkańcy Dolnego Śląska, żyjący tam do rozpoczęcia wypędzeń w 1945 roku, byli naszymi ziomkami pod względem etnicznym. Zarówno oni, jak i my, Górnoślązacy, mamy wspólne korzenie – nasza grupa ukształtowała się w średniowieczu w wyniku połączenia ludności słowiańskiej z osadnikami przybyłymi głównie z terenów niemieckich w ramach kolonizacji prowadzonej przez śląskich książąt.
Powinniśmy postrzegać ich jako część naszej śląskiej wspólnoty, która nigdy nie była całkowicie jednorodna. U niektórych dominowała tożsamość stricte śląska i silne przywiązanie do tej ziemi, u innych – więź z kulturą niemiecką i Niemcami. Jednak zawsze stanowiliśmy jedność, co potwierdza fakt, że od XV do końca XVIII wieku określaliśmy się jako Silesii – Ślązacy. Dlatego powinniśmy mówić o wszystkich etnicznych Ślązakach, bez podziału na Dolno- i Górnoślązaków. Jesteśmy wspólnotą silnie związaną przez wieki wspólnej historii, polityki, wydarzeń społecznych i kulturowych na ziemi, którą zamieszkujemy od wczesnego średniowiecza.
Wydarzenia 1945 roku i kolejnych lat dotknęły całą naszą grupę. Jeśli chodzi o Górny Śląsk, dotknęły zarówno tych, którzy określali się jako Deutsche, jak i tych, którzy mówili o sobie Oberschlesier albo po prostu Schlesier.
>> WIĘCEJ NA WWW.DZIENNIKZACHODNI.COM <<