Radio Katowice
Radio Katowice / Polecamy / Opowieść o Śląsku
Opowieść o Śląsku

ESSE

To co i jak mówi do nas swoimi grafikami profesor Roman Starak jest ważnym i wymagającym przekazem. Właśnie dziś, kiedy jego język wydaje się samotną wyspą na morzu piętrzących się sposobów i uzurpacji.

* * *

Sztuki plastyczne jak chyba żadna inna dyscyplina zagubiły , a właściwie rzec by należało porzuciły własną tradycję. Początkowe , modernistyczne jeszcze eksperymenty sprzed z górą 100 lat już w połowie minionego wieku udatnie wypierały nie tylko dotychczasowe formy, ale i samą definicję: dzieła, artysty, procesu i celu odbioru.

W kończącym się roku 2013 możemy ze spokojną pewnością stwierdzić , że tak zawsze pożądana w sztuce „wielość postaw i wyborów” zamieniła się w realny zgiełk. W chaos amorficznej przestrzeni bez jakichkolwiek orientacyjnych punktów. Uwielbione przez współczesność pojęcia „redefinicja” i „transgresja” okazują się najczęściej garścią frazesów, na których fundamencie powstają akty artystycznie niesprawdzalne. Ich porażająca ilość i różnorodność wynika z apriorycznego zanegowania (bądź odwrócenia) wspomnianych definicji - kryteriów. Każda zatem próba krytyki kończy się tu automatycznym i sakramentalnym zarzutem nierozumienia Nowej Zasady , która zasady wszelkie odrzuca. Zatem wszechobecny synkretyzm, płynność, totalny intertekst prowadzący do tego , że w miarę jednoznaczne i precyzyjne kryteria trzeba właściwie zawiesić na kołku. Trudno się dziwić, że eskalująca sytuacja zrodziła jeszcze jedno zjawisko, jakim jest nieprawdopodobna ilość (mnożących się) faktów „artystycznych”. W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat zbudowano na naszych oczach jakąś monstrualną Wieżę Babel, w której „każdemu wolno”, „każdy może”, „wszystko jest tekstem w tekście” . Przewidział to m.in. w "Biesach" Dostojewski . Jego Stawrogin jest włąśnie genialnym upostaciowaniem tego rodzaju aksjologicznej próżni, gdzie każda prawda napotyka natychmiast kontrprawdę, a porządkująca kategoria kontestujące ją zaprzeczenie. Przekaz zamienia się w medium , medium w przekaz. Zabawna, ale i przerażająca jest egotyczna elokwencja tych wszystkich arii. Mnożą się znaki, nawarstwiają teorie, trwa gorączkowe szukanie resztek jakichś dających się jeszcze zdekonstruować tabu…. Itd. Itp. Oto zarysowane z grubsza tło, na którym wyświetla się dziś postawa i znak Romana Staraka.

* * *

Pamiętam jak mój zmarły w tym roku przyjaciel Jerzy Handermander , również wybitny choć biegunowo odmienny artysta grafik, komentował twórczy gest Staraka. Staliśmy w Radiu, w galerii, przed jakąś jego pracą (wystawa zbiorowa).

— To jest dobrze odcedzone... — rzucił Jurek. I jak to on, niewiele dodał ponadto. Poza jednym słowem — Znakomity.

I dzisiaj przypominam sobie tę ulotną chwilę, bo to powiedział w końcu stary mistrz „z innej bajki” , w której rządziły przenikania i miękkie linie, całe ich pajęczyny i sieci, gdzie nawałnica detali i przedmiotów trzepotała jak ławica ryb w tę sieć na kutrze pojmana.

* * *

Profesor Roman Starak. Tarnopolanin. Od lat tuż powojennych na Śląsku. Mieszka w Zabrzu. Studia – Wydział Grafiki w Katowicach – w tzw. „ciekawych czasach” . Bo to były lata 1950-1956 , czyli i soc w pełnym rozkwicie - rozpędzie i cały przełom z poznańskim „Arsenałem”, odwilżą i przebudzeniem.

Ale to działo się chyba „na zewnątrz”. Myślę , że nie dotyczyło bezpośrednio duchowości samego artysty. Nosił w sobie swój świat, świat który wdzierał się w niego własnym widomym konturem i dla którego szukał adekwatnego języka. To są sprawy trudne, słabo definiowalne. Odbywają się zrazu bardziej w sferze odczuć, przypuszczeń, intuicji i snów . Patrzę na wczesne prace Staraka. Jego rysunki mają jawnie figuratywny wymiar. Śląski pejzaż. Szarości torowisk, poziomych dymów, rachitycznych drzew. Zamknięty semafor na pierwszym planie. To musiały być te obrazy, które zza okien kolejowego wagonu „owijały” go co dzień , kiedy dojeżdżał na uczelnię przez stacje Ruda Śl., Ruda-Chebzie, Chorzów Batory, Świętochłowice... Swoją drogą ta półgodzinna podróż pociągiem ma swoją historię uwiecznioną także w literaturze , zwłaszcza w poezji. Jest coś w tym zdegradowanym czarno-szarym pejzażu. Jakaś nieodwołalność, definitywność, jakiś twardy kontur esse, coś – znowu – spoza słów, co nie pozwala zapomnieć i rożnie oczywiście wyświetla się później w snach, skojarzeniach, lękach czy fascynacjach. Otóż Roman Starak patrzył na to oczami przywykłymi w dzieciństwie do innego pejzażu. Jego najpierwsze obrazy inny miały kontur, inną barwę i smak. Ale kiedy w latach 50. przemierza jakimś lepkim od sadzy i rdzy wagonem swoją małą codzienną prowincję, to myślę że nie tyle tęskni (tęsknoty są uśpione, wyparte pewnie przez aktualne cele i konieczności) ile  r o z w a ż a  tę przestrzeń. Umie ją już na pamięć. Potrafi sprawnie i z wyczuciem „oddać” na rysunku, ba! szkicowo ująć, napomknąć nawet o melancholijnej liryce tego co widzi.

Ale przecież coraz bardziej rozumie jednocześnie , że to wszystko jest ciągle „obok” . Obok istoty rzeczy, obok rzeczy-wistości. Fascynuje mnie ten tajemniczy nieuchwytny proces, który dokonywać się musiał w oczach, w myślach i w sercu młodego artysty. Proces wręcz intymny, a przecież w jakiś sposób charakterystyczny i „klasyczny” dla każdego procesu twórczej krystalizacji talentu. Dla oryginalności.

* * *

Im mniej tym więcej, mówi stara mądrość. Linoryty Staraka , które oglądać możemy w galerii „Na Żywo” (najwcześniejsze z końca lat 60.) ukazują efekt namysłu nad formą i nad rzeczywistością. Jedno bez drugiego zresztą tak naprawdę nie istnieje i oderwane rozsypałoby się w drobny mak. Widzimy, że artysta wypracował własny, rozpoznawalny natychmiast i konsekwentny styl. Obcujemy oto z pejzażem. Wszystko wskazuje, że aglomeracyjnym, miejskim , industrialnym. Raz mniej raz bardziej wyraźnie rytm przecinających się płaszczyzn i linii sugeruje taką właśnie konkretyzację. Dominuje ład. Logiczny, czytelny porządek. Czerń i biel linorytu wchodzą w harmonijny dialog. Przyciągają się i odpychają rytmicznie , bez dysonansów, bez przypadkowych czy intencjonalnych zgrzytów. Zdumiewa wielość elementów i siła ich wewnętrznej grawitacji. Podobnie jest w pracach z szerszą płaszczyzną idealnej (zjawiskowej!) czerni, gdzie niewielki kontrapunkt bieli potrafi z równą mocą zorganizować obraz w całość wręcz muzyczną. Uderza asceza języka. Świadome samoograniczenie. Starak nie chce nam opowiadać. On chce powiedzieć. Nie zasypuje odbiorcy feerią możliwości, takich czy innych sposobów, pomysłów i prób, chociaż przy tego rodzaju technikach rycie (dłuta, noże etc.) możliwe jest we wszystkich kierunkach i można by „sobie poszaleć”. Odbitka musi być więc perfekcyjnym oddaniem zamysłu. Czerń i biel w nieustannym dialogowym napięciu.

* * *

Nie sposób nie pomyśleć, że mamy do czynienia z motywowaną silną wewnętrzną potrzebą próbą opanowania chaosu. Narzucenia mu, a może odczytania w jego wnętrzu, ładu i konieczności. Autor tych grafik daje nam elementarną znakową esencję, w której krytycy dopatrują się rysów śląskich blokowisk, przemysłowych konstrukcji, wręcz konturu kominów i kopalnianych hałd. Bylibyśmy zatem niedaleko widoku zza okna tego kolejowego wagonu, który przemierzając znaną nam już i do dziś mało zmieniona trasę od stacji Zabrze dociera do Katowic. Tyle tylko, że wrażenia opowiadane są już „za pomocą innych metod”. Pewnie część prawdy w tym jest. Ale twórcy tej klasy co Roman Starak zamykają (otwierają?) w swych pracach jeszcze coś innego . Głębszego. Otóż myślę, że Profesor łączy już od dawna energię płynącą z wrażeniowości, instynktownego obcowania ze światem realnych form – z jakąś głęboką intuicją, której nie wahałbym się nazwać filozoficzną. Amorficzna migotliwość naszych spostrzeżeń , odrębność i niezależność przedmiotów, przypadkowość zdarzeń – wszystko to jest w istocie podporządkowane jakiejś „świętej geometrii”, która (wszystko) scala, usprawiedliwia, czyni sensownym i koniecznym.

* * *

Roman Starak jakby wyłuskiwał ze zgiełku świata (nie „Babel – współczesności”, o której wspomniałem na wstępie, ale świata dostępnego naszym zmysłom i myślowym kategoriom) jakąś istotną i tajemniczą gramatykę. Owo esse, za którym skrycie, acz bezproduktywnie tęsknią apostołowie post-post modernizmu.

Maciej Szczawiński
grudzień 2013 r.


Roman Starak. Urodzony w 1929 roku w Tarnopolu. Studia w Krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych na Wydziale Grafiki w Katowicach (1950-1956); później przez wiele lat związany z nim pracą dydaktyczną; wykładowca również w Instytucie Sztuki Uniwersytetu Śląskiego w Cieszynie oraz Europejskiej Akademii Sztuk w Warszawie. Ostatnio prowadzi pracownię druku wypukłego na Wydziale Grafiki w Wyższej Szkole Technicznej w Katowicach. Tytuł profesora sztuk plastycznych artysta uzyskał w 1997 roku. Uczestniczył w kilkudziesięciu wystawach ogólnopolskich i międzynarodowych (także wystawy indywidualne w kraju i za granicą). Jest laureatem wielu prestiżowych nagród i odznaczeń, m.in. Krzyża Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski.

Artysta związany jest z Zabrzem od lat powojennych; po 1956 r. (dyplom) jego twórczość ma coraz większy wpływ na oblicze lokalnej i regionalnej sztuki; w śląskiej plastyce to okres swobodnego rozwoju w kontakcie z głównymi nurtami współczesnej sztuki światowej. Starak, niegdyś współtwórca "Grupy Zabrze" (1964-1968) do chwili obecnej pozostaje stale aktywnym w artystycznym życiu miasta.

Roman Starak to jedna z najwybitniejszych indywidualności śląskiej (i nie tylko) sztuki; najchętniej wypowiada się w linorycie (choć zajmował się również malarstwem i rysunkiem). Tematem dominującym w twórczości artysty jest pejzaż śląski - zurbanizowany i zindustrializowany krajobraz Górnego Śląska; przez dziesiątki lat artysta w swoich czarno-białych linorytach podejmuje uporczywe próby uchwycenia istoty jego plastycznego zapisu. W kreacjach artysty ten pejzaż jest niejako "odrealniany" poprzez rygorystyczne syntetyzowanie i geometryzowanie jego motywów. Poprzedza ten proces specyficzne, ukierunkowane widzenie i analizowanie rzeczywistego pejzażu dla odkrywania, odsłaniania istniejących w nim racjonalnych struktur (np. zespołów linii prostych). Cała ta "konstrukcja wizualności" zostaje następnie ujęta w rygor pewnych uproszczonych układów, porządkowania, transformacji; w efekcie powstaje syntetyczna kompozycja form zgeometryzowanych – bardzo odległa i wyabstrahowana transpozycja motywów postrzeganego krajobrazu. W swoich interpretacjach Starak eksponuje i podkreśla dualizm form przeciwstawnych, przede wszystkim czerni i bieli, a także porządkujący rytm pionów i poziomów. Konstruuje je z widocznym zamiłowaniem do klarowności i zwięzłości przekazu; mogą imponować prostotą, logiką i harmonią.

Cały artystyczny dorobek Romana Staraka świadczy o niezwykłej konsekwencji procesu twórczego przez przeszło półwiecze – niezależnie od zmieniających się w sztuce trendów – potrafił budować swoją twórczą odrębność. Dziś uznawany jest za klasyka, nestora śląskiej grafiki. Percepcja jego sztuki niesie odbiorcom wiele intelektualnej satysfakcji, otwiera oczy na sens i istotę otaczającego nas na co dzień świata.

Jagoda Pawlas-Kos

Galeria

fot. Arkadiusz Gola
Autopromocja
Kontakt

Polskie Radio Regionalna Rozgłośnia w Katowicach
Radio Katowice SPÓŁKA AKCYJNA w likwidacji
ul. Ligonia 29, 40-036 Katowice
tel. +48 32 2005 400, fax +48 32 2005 581
e-mail: sekretariat@radio.katowice.pl
NIP 634-00-20-312
konto: ING BSK SA O/Katowice
IBAN: PL 57 1050 1214 1000 0007 0006 0692
Kod BIC (Swift): INGBPLPW
Redaguje zespół: Redakcja Nowych Mediów
tel. +48 32 2005 525, +48 32 2005 487
e-mail: radio@radio.katowice.pl

Copyright © by Polskie Radio Regionalna Rozgłośnia w Katowicach Radio Katowice SA