W tłusty czwartek tradycyjnie jemy pączki.
Te jednak dorobiły się złej sławy i postrzegane są jako dietetyczne zło. Jak wyjaśnia jednak profesor Marek Hartleb z Centralnego Szpitala Klinicznego w Katowicach, pączki to głównie tłuszcze i węglowodany, które są naturalnym składnikiem diety. Problem zaczyna się w momencie, kiedy jemy ich za dużo.
— To, ile możemy zjeść pączków oczywiście zależy od danego organizmu, ale najbezpieczniej jest zjeść maksymalnie 3 — dodaje profesor Hartleb.
Dla organizmu jest obojętne czy jemy pączki czy faworki. Oba przysmaki zawierają bowiem to samo. Ważne jednak jakie tłuszcze zostały użyte do ich przygotowania. Niekorzystne dla naszego organizmu są tłuszcze pochodzenia zwierzęcego.
W Strumieniu to była pracowita noc dla cukierników, zwłaszcza dla tych, którzy robią je ręcznie.
Pączki, aby były smaczne, muszą zawierać obowiązkowo kilka naturalnych składników.
—Trzeba do tego dobrej ręki —twierdzi Monika Szostek z niewielkiej cukierni rodzinnej w Strumieniu.
Jak oceniają cukiernicy i piekarze, sprzedaż pączków w tłusty czwartek przewyższa tę codzienną o kilkaset procent.
Natomiast od rana w Urzędzie Gminy w Lipowej na Żywiecczyźnie można odebrać wyjątkowego, śliwkowego pączka. Każdy, kto pojawi się w punkcie obsługi klienta na hasło "Śliwkowa Gmina Lipowa" otrzyma lipowski smakołyk z bogatym wnętrzem, przekonuje Liliana Wójtowicz ze Stowarzyszenia Ziemi Lipowskiej.
Podobno śliwka pomaga również ograniczać wchłanianie tłuszczu. Dziś do lipowskiego pączka można także otrzymać pocztówkę i quest zachęcający do poznania gminy. Trzeba jednak się spieszyć, bo pączki rozdawane będą do wyczerpania zapasów.
Autorzy: Dorota Stabik, Katarzyna Graboń, Andrzej Ochodek