Piłkarze Ruchu Chorzów przegrali na wyjeździe z Drutex-Bytovią 1:2 tracąc decydującego gola z rzutu karnego w doliczonym czasie gry.
Znowu byliśmy blisko zdobycia przynajmniej jednego punktu. Straciliśmy bramkę w doliczonym czasie gry. Nie mam pretensji do zawodników jeśli chodzi o zaangażowanie, ale niestety nie wykorzystujemy sytuacji, które sobie stwarzamy. Gdyby udało się strzelić na 2:0 pewnie byśmy tego meczu nie przegrali. Zespół jest młody, niedoświadczony. Już tego spotkania nie odwrócimy, musimy patrzeć do przodu. Przed nami teraz trudny mecz ze Stomilem. Trzeba go wygrać. Szkoda, bo dzisiaj wyglądało to nieźle, zwłaszcza w pierwszej połowie. Taka jest piłka, moment nieuwagi, błąd indywidualny. Nie mam jednak do nikogo pretensji. Uważam, że zaprezentowaliśmy się dobrze – mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener Krzysztof Warzycha.
Tracimy bramkę w samej końcówce. To boli podwójnie. Mamy młodych chłopaków w składzie. Ciężko im jeszcze wytrzymać tak intensywne spotkanie, ale i tak szacunek, bo graliśmy z liderem, doświadczoną ekipą. Mieliśmy momenty przewagi, prowadziliśmy 1:0, a mogliśmy zdobyć więcej bramek. Sam miałem dwie dobre okazje. Wynik powinien być inny, w szatni chyba muszą paść mocne słowa - komentuje na klubowej stronie obrońca chorzowian Miłosz Trojak.
Drutex-Bytovia Bytów – Ruch Chorzów 2:1 (0:1)
0:1 Miłosz Przybecki, 38 min.
1:1 Fran Gonzalez, 61 min.
2:1 Janusz Surdykowski z rzutu karnego, 90+2 min.