Wyższy Urząd Górniczy zakończył kontrolę aparatów ucieczkowych używanych pod ziemią. Wynika z niej, że badane aparaty są zgodne z wymogami.
Niestety, te użytkowane w kopalniach bywają wadliwe, a przyczyn stwierdzanych usterek należy doszukiwać się – według specjalistów – zarówno po stronie producenta, jak również użytkowników. Sprawę urządzeń badają śledczy z Gliwic. Kilka miesięcy temu górnicy protestowali w tej sprawie w Katowicach. Według działaczy Związku Zawodowego Ratowników Górniczych w Polsce prawie 30 procent urządzeń ma wady. Na ponad 70 tysięcy użytkowanych w kopalniach aparatów, przedsiębiorcy górniczy zgłosili ponad 3 tysiące reklamacji. Po kontroli około 440 aparatów, zleconej przez wyższy urząd górniczy, nieprawidłowości stwierdzono w kilkunastu z nich. Prezes urzędu zobowiązał jednak przedsiębiorców do kontynuowania bardzo wnikliwej kontroli użytkowanych aparatów. Chce też, aby informowano o stwierdzanych usterkach i nieprawidłowościach producenta i właściwy urząd górniczy. Według specjalistów konieczne są również dodatkowe szkolenia i pouczenia pracowników w celu zapewnienia prawidłowej eksploatacji aparatów. Urządzenia mają ochraniać układ oddechowy górników podczas ucieczki z zagrożonej strefy.
Autor: Łukasz Kałuża