Związkowcy i rolnicy jadą do Warszawy, aby głośno wyrazić swój sprzeciw wobec założeń Zielonego Ładu w obecnym kształcie.
Jak będzie przebiegała manifestacja i czy do głosu będą dopuszczeni politycy? Jakie są plusy Zielonego Ładu? Co dalej w kwestii umowy społecznej dotyczącej górnictwa. Dokument utknął w Komisji Europejskiej.
Śląsko-Dąbrowska Solidarność: Rozrzucanie obornika na proteście w Warszawie? Może się to wydarzyć.
— Nie mamy zamiaru dopuścić do sytuacji z manifestacji z 6 marca, kiedy doszło do niepotrzebnych rozrób — powiedział w Polskim Radiu Katowice przewodniczący zarządu Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności.
Związkowcy z całego kraju jadą do Warszawy na manifestację pod hasłem "Precz z Zielonym Ładem". Dominik Kolorz zapowiedział, że działacze Solidarności chcą dosadnie wykrzyczeć swój sprzeciw wobec rozwiązań polityki klimatycznej Unii Europejskiej.
— Rozrzucanie obornika? Może się to wydarzyć na trasie — przyznał gość Radia Katowice.
— To jest kolejny etap uświadamiania obywateli Rzeczypospolitej odnośnie do skutków Zielonego Ładu dla każdego Polaka, bo one rzeczywiście są bardzo negatywne dla każdej kieszeni przeciętnego obywatela — zaznaczył szef regionalnej Solidarności.
Podkreślił, że manifestacja będzie zakończona "z przytupem".
— Będziemy składać pierwsze podpisy pod wnioskiem o obywatelskie referendum dotyczące właśnie odrzucenia przez władze RP polityki Zielonego Ładu w obecnym kształcie — wyjaśnił.
Proponowane przez związkowców pytanie referendalne może brzmieć następująco: "Czy jest pani/pan za zobowiązaniem prezydenta RP, parlamentu RP, rządu RP do odrzucenia przez Polskę polityki klimatycznej w obecnym kształcie zawartej w Europejskim Zielonym Ładzie?". Dominik Kolorz dopytywany o to, co zrobi Solidarność, jeśli w ewentualnym referendum Polacy opowiedzą się "za" Zielonym Ładem, odparł: "Demokracja polega na tym, że to jest władza ludu". Po to referendum, żeby obywatele mogli zdecydować, czy godzą się na to, co przygotowuje im Unia Europejska i prawie wszystkie opcje polityczne zasiadające w naszym Parlamencie, czy też jednak powiedzą tym rozwiązaniom stanowcze "nie" – kontynuował gość rozgłośni.
Dominik Kolorz: Nie dopuścimy polityków do głosu.
— Prawdopodobnie politycy z prawicy będą obecni na naszym proteście w Warszawie, ale nie dostaną głosu i nie będą tego głosu zabierać — podkreślił szef Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności. W jego ocenie, za dzisiejsze dyrektywy i rozporządzenia dotyczące polityki klimatycznej i Zielonego Ładu odpowiadają wszystkie główne siły polityczne funkcjonujące w Polsce od 2007 roku.
— Ja będąc na miejscu tych polityków (…) moralnego miałbym kaca, żeby dziś na tę demonstrację przyjść — mówił Dominik Kolorz.
— Jak przyjdą, to może się "ukajają" i powiedzą "mea culpa" i przeproszą za to wszystko, co podpisywali od 2007 roku — ocenił poranny gość Radia Katowice.
Kolorz zaznaczył, że "to jest protest Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Solidarność, czyli pracowniczej Solidarności, i Solidarności rolniczej", a "rolnicy też tak do końca nie mają podpisanych tych wszystkich ulg w Zielonym Ładzie, które im obiecano".
Uczestnicy protestu w południe spotkają się na Placu Zamkowym, przejdą przed przedstawicielstwo Komisji Europejskiej, a następnie przed Sejm. Minister rolnictwa i rozwoju wsi Czesław Siekierski kilka dni temu mówił, że dopóki protestowali wyłącznie rolnicy, było spokojnie. Teraz, jak stwierdził, manifestacje przybrały niewłaściwą formę.
Dominik Kolorz ws. umowy społecznej dla górnictwa: Wiemy, że nic nie wiemy.
Pod koniec maja miną trzy lata od podpisania przez górniczych związkowców i rząd umowy społecznej dla górnictwa. Dokument utknął w Komisji Europejskiej, gdzie czeka na notyfikację. W lutym minister przemysłu Marzena Czarnecka informowała, że wniosek notyfikacyjny wymaga korekty, ale sama umowa nie będzie zmieniana.
— Na razie wiemy, że nic nie wiemy — skomentował na antenie Radia Katowice przewodniczący zarządu Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności.
Dodał, że "pewnie niestety nie będzie to tak, jak zapowiadała pani minister Czarnecka, że jeszcze przed wyborami do Europarlamentu ta umowa będzie notyfikowana".
— Czeka nas – i rząd, i sygnatariuszy tej umowy – znowu bardzo potężna praca związana z tym, żeby ten dokument został notyfikowany. Może po wyborach europejskich. I oby tak było — mówił Dominik Kolorz.
Zaznaczył jednocześnie, że "pojawiają się nieoficjalne przesłanki (…), że jednak korekta umowy nie będzie dotyczyć jedynie formalnych kwestii i może być zdecydowanie głębsza". Szef Solidarności w regionie obawia się, że korekta może być negatywna wobec samego górnictwa.
Z przewodniczącym zarządu Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności Dominikiem Kolorzem rozmawia Łukasz Łaskawiec.
Zawsze jesteśmy w centrum wydarzeń. Dyskutujemy o problemach ważnych dla kraju i regionu. Zadajemy trudne pytania, zmierzamy do sedna sprawy. Wykładamy kawę na ławę.