Pewnie wielu Polaków wstając rano jeszcze raz sprawdza, czy rzeczywiście udało nam się zremisować z Niemcami, ale w La Baule mamy wrażenie, że nam się nie udało, tylko niestety zremisowaliśmy.
Oczywiście jest radość, bo ten punkt zapewne pozwoli nam awansować do kolejnej fazy, a nawet otwiera sporą szansę na wygranie grupy, ale gdyby Milik... Ktoś powie, że Niemcy też mieli swoje sytuacje, ale ile razy słyszałem, że futbol to gra błędów, polegająca na ich wykorzystywaniu.
Wczorajszy mecz odsłonił kilka tajemnic La Baule...
Biało-czerwone flagi, na policzkach Francuzów, powstają, ponieważ w specjalnych mazikach zaklejają taśmą kolor niebieski i zostają tylko nasze barwy. Niektórzy do malunków zostali chyba zmuszeni, albo nie mają o tym zielonego pojęcia, bo, by była polska flaga, musieliby chodzić na rękach.
Ponadto okazało się, że właściwie jedyny czynn w trakcie meczu pub jest własnością Niemki. Wbrew większości jej rodaków, ona wynik traktowała w drugiej kategorii. Lokal pękał w szwach, a to pokazuje, że nawet gdyby Niemcy przegrali, może w mniejszym rozmiarze, ale i tak traktowałaby to z uśmiechem.
Wczoraj tuż po meczu francuska telewizja pokazała wynik z tytułem Cheval Noir. Być może faktycznie poznaliśmy drużynę, która będzie czarnym koniem tego turnieju.
Za dwa tygodnie, w La Baule, rozpoczyna się turystyczny sezon. Być może polscy piłkarze chcą zobaczyć jak miasteczko kilkunastotysięczne zamienia się w metropolie, a na plaży, choć jest szersza niż w Świnoujściu, nie można znaleźć wolnego miejsca.
Niech zobaczą, tylko muszą tutaj być co najmniej do lipca, czyli do ćwierćfinału.
Udało się... ! Jestem w La Baule.Właśnie z bazy polskiej reprezentacji spoglądam na Mistrzostwa Europy w piłce nożnej we Francji i dzielę się ze słuchaczami na antenie i w internecie.
