Częstochowska prokuratura przedłużyła o pół roku śledztwo w sprawie katastrofy lotniczej w Topolowie.
Doszło do niej w lipcu ubiegłego roku. Śledztwo prowadzone jest w sprawie nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu powietrznym. Do tej pory prokuratura zebrała obszerny materiał dowodowy, w tym dokumentacja szkoły spadochronowej do której należał samolot, a także lotniska skąd startował.
— Przesłuchano też ponad 100 świadków — wyjaśnia prokurator Tomasz Ozimek z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
Przesłuchania będą kontynuowane. Śledczy czekają też na opinię Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, która równolegle prowadzi swoje postępowanie. Prokuratura bada trzy hipotezy dotyczące katastrofy. Pierwsza zakłada awarię podzespołów samolotu. Druga błąd pilota.
— Trzecia dotyczy nieprawidłowości w organizacji tragicznego lotu — dodaje prokurator Tomasz Ozimek.
Piper Navajo ze skoczkami spadochronowymi rozbił się piątego lipca 2014 w Topolowie k. Częstochowy. Tuż po starcie z lotniska w Rudnikach z niewyjaśnionych przyczyn spadł na ziemię i stanął w płomieniach. 11 osób zginęło. Jedna ocalała.
Autor: Krzysztof Słabikowski