Dwa lata temu, 5 lipca, doszło do katastrofy lotniczej w Topolowie koło Częstochowy.
Do zdarzenia doszło tuż po godzinie 16:00. Prywatny samolot należący do szkoły spadochronowej spadł na ziemię kilka minut po starcie z lotniska w Rudnikach.
— W sprawie katastrofy kolejowej pod Szczekocinami nie ma mniej lub bardziej winnych — mówi Witold Pospiech, obrońca oskarżonego w sprawie dyżurnego ruchu ze Starzyn.
Obrońca Jolanty S. wniósł o uniewinnienie.
— Wykonywała ona swoje obowiązki w taki sposób, w jaki została przeszkolona — mówi adwokat Grzegorz Porębiński.
W katastrofie lotniczej w Topolowie zginęło 11 osób. Jedna ocalała.
Sąd ogłosi wyrok 15 lipca.
Autor: Krzysztof Słabikowski