Kamera nie pomogła, teraz proby głosowe.
Jak podkreśla prezes Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego Andrzej Chłopek, ratownicy szukający dwóch górników z kopalni Wujek-Śląsk będą naprzemiennie przez specjalne spuszczone na dół urządzenia pobierać próbki atmosfery, by sprawdzać, czy jest w niej wystarczająca do przeżycia ilość tlenu i nawoływać górników.
Próby nawiązania kontaktu z górnikami nie przynoszą jak na razie efektu. Mimo nawoływań ratowników przez urządzenie spuszczone do odwiertu, brak jest jakiejkolwiek odpowiedzi. Ratownicy nie ustają jednak w próbach nawiązania kontaktu, jak i dotarcia do górników – podkreśla prezes Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego, Andrzej Chłopek.
Jak powiedział prezes katowickiego holdingu Węglowego Zygmunt Łukaszczyk, nawoływanie może potrwać nawet trzy dni.
Druga zła wiadomość dotyczy badanego w rejonie odwiertu ponad kilometr pod ziemią składu atmosfery.
Jak dodaje Jaros to może wyjaśniać dlaczego górników nie ma w pobliżu odwiertu.
Wcześniej ponad kilometr pod ziemię spuszczono specjalną kamerę. Niestety w zasięgu około 20 metrów nie było widać poszukiwanych górników.
— Obraz z kamery przyniósł jednak też dobre informacje — mówi prezes Katowickiego Holdingu Węglowego, Zygmunt Łukaszczyk.
Jednocześnie pod ziemią kombajn nieprzerwanie drąży nowy chodnik w kierunku ściany, w której powinni znajdować się górnicy.
Akcja w kopalni Wujek trwa dziewiętnastą dobę.
Autor: Monika Krasińska