List z prośbą o spotkanie wysłali związkowcy z kopalni Makoszowy do premier Beaty Szydło. Strona społeczna podkreśla, że nie rozumie dlaczego mimo ich wielu próśb wciąż nie ma odzewu ze strony szefowej Rady Ministrów.
Winą za zaistniałą sytuację obarczają wiceministra energii Grzegorza Tobiszowskiego. „Odnosimy wrażenie, iż Wiceminister postawił sobie za punkt honoru niedopuszczenie do spotkania członków związków zawodowych z kopalni Makoszowy z Panią Premier. Obawiamy się, iż w grę wchodzą tutaj osobiste awersje Pana Ministra Tobiszowskiego w stosunku do kopalni” – czytamy w liście wysłanym do premier Szydło.
Zdanie to podtrzymuje Jerzy Hubka ze Związku zawodowego Górników w Polsce.
Z tymi zarzutami nie zgadza się wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski. Podczas konferencji w Zabrzu zaznaczył, że nie ma planów zamykania kopalń i wyjaśniał obecną sytuację.
Grzegorz Tobiszowski odniósł się także do ostatnich publikacji prasowych które mówiły o tym, że powstała lista kopalń przeznaczonych do likwidacji.
Związkowcy we wspomnianym wcześbbiej liście podkreślają, że wciąż nie przedstawiono im żadnych rozwiązań trudnej sytuacji kopalni Makoszowy. Co więcej – jak twierdzą – nikt tak naprawdę nie chce z nimi rozmawiać. Strona społeczna ostrzega w liście, że jest to jedna z ostatnich prób podjęcia dialogu. „Każdy ma swoją wytrzymałość. Dla Ślązaka najważniejsza w życiu jest rodzina i praca. Dla Polaka rozwój kraju i jego bezpieczeństwo, tu bezpieczeństwo energetyczne. Jeżeli ktoś podnosi rękę na te wartości to musi liczyć się z tym, że nie pozostanie to bez reakcji” piszą związkowcy.
Hubka zaznacza, że obecna sytuacja może być jedna z ostatnich próśb podjęcia dialogu.
Przypomnijmy, kopalnia Makoszowy w maju zeszłego roku z Kompanii Węglowej trafiła do Spółki Restrukturyzacji Kopalń. Tam, zgodnie z porozumieniem ze stycznia 2015 roku, miała zostać zrestrukturyzowana i trafić do inwestora. Na razie jednak wciąż znajduje się w strukturach SRK.
Autor: Monika Krasińska