W kopalni Kazimierz-Juliusz w Sosnowcu odbywa się związkowa masówka. Działacze informują pracowników o przyszłości zakładu.
Powodem masówek jest informacja, że zarząd Katowickiego Holdingu Węglowego rozważa decyzję o zamknięciu tej, ostatniej w Zagłębiu Dąbrowskim, kopalni węgla kamiennego. Grzegorz Sułkowski, przewodniczący Solidarności w zakładzie mówi, że nikt nie spodziewał się tak nagłej zmiany planów wobec kopalni. Według działacza jeszcze kilka lat temu rząd opracował strategię dla Kazimierza-Juliusza na lata 2007-2027. Później żywotność kopalni została skrócona najpierw do 2021 roku, a ostatecznie do 2018 roku.
— Teraz nagle prezes KHW w mediach informuje, że wydobycie jest już na wyczerpaniu i stało się nieopłacalne — mówi związkowiec.
Grzegorz Sułkowski przypomina także, że dwa lata temu dyrekcja Kazimierza-Juliusza, poszukując rozwiązań na przedłużenie funkcjonowania zakładu, zainwestowała spore sumy w odwierty rozpoznawcze w polu po byłej kopalni Jan Kanty w Jaworznie. Znajduje się tam ok. 25 mln. ton węgla.
— Teraz zarząd holdingu chce to wszystko puścić lekką ręką — mówi przewodniczący.
W kopalni kończą się złoża, o czym pracujący tam górnicy wiedzieli od dawna. Problem jednak w tym, że miesięcznie kopalnia generuje straty na poziomie 4 milionów złotych, co może spowodować szybszą likwidację zakładu. Na to nie chce się zgodzić strona społeczna.
Katowicki Holding Węglowy zapewnia, że chce zrobić wszystko, by likwidacja kopalni odbyła się jak najmniejszym kosztem pracowników. Kopalnia Kazimierz-Juliusz, to ostatnia kopalnia w Zagłębiu Dąbrowskim. Zakład zatrudnia ponad tysiąc pracowników.
Autorzy: Łukasz Kałuża, Monika Krasińska