Ponad 60 razy interweniowali strażacy na Śląsku w związku z intensywnymi opadami deszczu i wichurami. Kolejne zgłoszenia ciągle napływają.
Najwięcej zgłoszeń związanych jest z pompowaniem wody i usuwaniem powalonych na drogi drzew. W powiecie myszkowskim zerwało także dachy z domów. Najczęściej strażacy musieli wyjeżdżać w rejonie Rybnika, Mikołowa i Tarnowskich Gór. Sporo zgłoszeń było także z okolic Jastrzębia-Zdroju i Gliwic.
Potężna nawałnica przeszła nad Jurą Krakowsko-Częstochowską. Najbardziej ucierpiała gmina Niegowa w powiecie myszkowskim. W miejscowości Mzurów wiatr zerwał dachy kilku posesji, mieszkańcom zalało piwnice. Zniszczone są także drogi, chodniki i pobocza. Woda stoi na pobliskich polach.
Na miejscu pracują strażackie zastępy. Ratownicy zabezpieczają uszkodzone budynki, mówi kapitan Marek Grabiszewski z Państwowej Straży Pożarnej z Myszkowa.
Wichura uszkodziła także sieć niskiego napięcia. Bez prądu pozostają mieszkańcy 4 miejscowości.
Autor: Gabriela Kaczyńska, Dorota Stabik