W galerii Na żywo prezentowane są prace Henryka Bzdoka.
Postać, energia, osobowość, poczucie humoru i charakter. Charakter artysta powinien przede wszystkim mieć. Koniec końców w sztuce coś takiego bardziej się przydaje niż techniczna biegłość czy rutyna, Poznaliśmy się dawno temu, co poprzedzone zostało moim maniakalnym wpatrywaniem się w słynną witrynę sklepu-galerii na rogu Dworcowej i Jana, gdzie katowiccy i nie tylko katowiccy twórcy pokazywali i sprzedawali (to już rzadziej) swoje dzieła. Mnie intrygowały niewielkie formatem obrazki. Autor kreską raczej nie dbającą o detal pokazywał moje miasto bawiąc się tasowaniem i odwracaniem lokalizacji jego najbardziej rozpoznawalnych miejsc. Architektura jakby przed chwilą zeszła z karuzeli i nie bardzo potrafiła namierzyć swoją oczywistość sprzed chwili. „Spodek” tulił się do Kopuły Katedry, Dom Prasy wyprężał neony ponad biurowcem DOKP (gdzie są „kwiaty” z tamtych lat ) a „Zenit” napierał na Dworzec PKP. Rysunki były zabawne i inteligentne, karykaturalność cichła, by ustąpić miejsca liryce, trochę w tym było też snu, zabawy, a przede wszystkim jakiejś rześkiej energii. Tak, autor wyraźnie wymykał się konwencjom. Galeria Radia Katowice to dobre miejsce dla tego typu zjawisk, myślałem szukając numeru telefonu. No i tak to wszystko się zaczęło. Pierwsza, potem druga wystawa Henryka „Na Żywo” , legendarne plenery malarskie organizowane przez nasze Radio w Wiśle Jaworniku, które Bzdok nie tylko zaliczał, ale również utrwalał ich aurę na brawurowych obrazach i obrazkach, nasze artystyczne spotkania mniej i bardziej formalne) takoż audycje pod powyższym tytułem tytułem, dużo by mówić. Poznawaliśmy człowieka i twórcę bezpośredniego, ale z wyraźnie nakreśloną „granicą amikoszonerii”. Dowcipnego, ale zawsze z nutą sarkazmu. No i te facecje, z których słynął i słynie, jędrne, zwięzłe, nomem omen obrazowe. Ukazały się zresztą przed laty w wydaniu książkowym: „Z życia wzięte. Katowickie środowisko artystyczne oczami grafika”, kiedy połączył swadę opowiadacza z kunsztem rysownika.
Pisać o tym co przemawia obrazem zawsze trudno. Tego typu „działalność przekładowa” często kończy się wymądrzaniem a jeszcze częściej ględzeniem. Zatem by uniknąć tych pułapek podkreślę jeszcze jedną, niezwykle istotną cechę Hanryka Bzdoka. Ruchliwość. Chyba cała jego twórczość wynika z podróżowania i łazikowania, buszowania w szczegółach miasta, w okolicznościach środowiska, centrach i peryferiach. Najczęściej spotkać go można oczywiście w Katowicach, gdzie z nieodłącznym aparatem łapie nie-oczywiste „koniunkcje i koniugacje” architektury. On lubi, kto wie? być może nawet kocha żarliwie świat, który tu wraz nami zastał. Co nie oznacza, że zamierza mu ulegać Często gra na nosie takim czy innym tutejszym porządkom, a my wiedząc w jak silny cudzysłów należy dziś wziąć te słowa popatrzmy na najnowszą wystawę Henryka Bzdoka w galerii Radia Katowice. „Na Żywo”.
Maciej Szczawiński (2024)
Artysta, urodzony w roku 1937, ukończył studia w ASP Kraków na Wydziale Grafiki i Malarstwa w Katowicach, które ukończył w roku 1964. Żyje i tworzy w zakresie grafiki, malarstwa i rysunku w Katowicach. Swoje rysunki satyryczne publikuje nieprzerwanie od roku 1958, m.in. w „Szpilkach”, „Polsce”, „Pardon” w RFN. Torzył także layout i publikował ilustracje w „Kultur in Bergkamen” w latach 1990-2000. Ma w swym dorobku opracowania graficzne i ilustrowanie książek w Wydawnictwie Śląsk.
Wziął udział w ponad 40 wystawach indywidualnych w kraju i za granicą: w Italii, Szwajcarii, Niemczech, Francji i Holandii. Otrzymał tytuł „Malarz miejski 1994” w Leverkusen oraz stypendium „Bayer Werke” z indywidualną wystawą w Galerii „Am Werk”
Wyróżniony przez Ministra Kultury w r. 2005 odznaką „Zasłużony Działacz Kultury” oraz Złotą Odznaką ZPAP, a także nagrodą „Opus Silesie” Prezydenta Miasta Katowic w 2017 r.
/rs/
Jesteśmy prekursorską, na skalę kraju, Rozgłośnią z własną plastyczna galerią. Ściany Radia Katowice zdobią obrazy – pamiątki po kolejnych wernisażach i nawet w przerwach między ekspozycjami jest u nas co oglądać i zwiedzać. Zainteresowanie środowiska wystawianiem w "Na żywo" nie słabnie. Grafiki wystaw rok w rok są szczelnie zapełnione a na swoje wystawy oczekują kolejni plastycy z regionu oraz studenci i absolwenci ASP, których twórczość od samego początku istnienia promujemy.
Ponad 25-letnia tradycja galerii "Na żywo" jest tradycją cenną i niebywale rzadką. Zwłaszcza dzisiaj, kiedy względy nie tylko estetyczne, ale też inne /nie wyłączając politycznych/ rozbijają środowiska artystyczne w drobny mak. Tak się jakoś wspaniale potoczyły losy nieśmiałego pomysłu, że ten stary dobry adres, ta stara dobra firma i jej niewyczerpana ŻYWO-tność przyciągają zarówno największych mistrzów, jak i młode talenty. Lista wystawiających u nas malarzy, grafików i rzeźbiarzy jest już tak długa, że skrupulatne jej odtworzenie grozi nudziarska buchalterią. Poprzestańmy zatem na, nomen omen, obrazowym zestawieniu: Jerzy Duda-Gracz, Witold Pałka, Olgierd Bierwiaczonek, Andrzej Urbanowicz, Urszula Broll, Henryk Waniek, Roman Kalarus, Georgij Safronow, Janusz Karbowniczek, Renata Bonczar, Elżbieta Kuraj, Tadeusz Michał Siara, Stanisław Mazuś, Halina Lerman, Roman Maciuszkiewicz, Roman Nowotarski, Zygmunt Brachmański, Grażyna Zarzecka, Jan Szmatloch, Adam Romaniuk, Jerzy Becela, Ferdynad Szypuła, Jacek Rykała, Ewa Zawadzka, Piotr Szmitke, Jerzy Handermander i wielu wielu innych wspaniałych twórców.
Redaktor Maciej Szczawiński, pomysłodawca, twórca, pierwszy i jak dotąd jedyny, kurator galerii "Na żywo", tak o niej pisze:
"Mówienie o Radiu jako o „ślepym medium” zawsze budziło moją irytacje i sprzeciw. Pomijając trywialność samej formy wywiedzionej z umiarkowanie odkrywczego spostrzeżenia, że zmysłem odbioru jest w tym wypadku słuch, a nie wzrok, kardynalny błąd polega tu na zignorowaniu najważniejszego fenomenu, czyli arcyplastyczności radiowego przekazu. Jakich cudów może ona dokonywać wiedzą dobrze odbiorcy Teatru Polskiego Radia czy reportaży. Ludzki głos jest genialnym, ale bywa, że i prawdomównie okrutnym instrumentem. Prześwietla, odkrywa, wydobywa nierzadko to, co paradoksalnie zostało „zagłuszone” obrazem. Jego definitywną jednoznacznością. Wielokrotnie rozmawiając z artystami przed mikrofonem przekonałem się jak niesamowicie czuła i czujna to sonda. Jak głębokie może być jej zanurzenie. I tak się zaczęło myślenie o swoistej translacji, czyli dotknięciu słowem koloru, konturu czy faktury. Materii zatem już stricte malarskiej. A skoro tak, to dlaczego by nie pójść jeszcze krok dalej? W kierunku radia z... obrazkami?
Pomysł założenia galerii w siedzibie Radia miał dwa bardzo konkretne cele: artystyczny i promocyjny. Jak się przyjmie, myślałem, ten nowy punkt na mapie kulturalnej miasta? Jaka okaże się atrakcyjność Radia dla twórców bazujących przecież nie na dźwięku, ale na widomym efekcie swej pracy? Jakiego rodzaju dialog wywiąże się pomiędzy tymi biegunowo różnymi zjawiskami? Promocję natomiast rozumiałem poczciwie: stwórzmy miejsce o t w a r t e. Przyjazne dla wszelkich opcji artystycznych. Miejsce dla ludzi oczekujących spotkania a nie hermetycznego zamknięcia w jedynie słusznej doktrynie. Zaś adres owego miejsca winien się utrwalić mocno i na długo: Polskie Radio Katowice, ul. Ligonia 29."
6 marca 2025 - Tadeusz Michał Siara
27 marca 2025 - Grzegorz Chudy
kwiecień 2025 - Roman Kalarus
w kolejnych miesiącach: Mona Tusz, Grzegorz Hańderek, Maria Korusiewicz, Iwona Konarzewska, Magda Rajska-Armata, Aleksander Żywiecki, Krzysztof Pasztuła, Czesław Gałużny, Marek Foltyn.