Powiał wiatr zmian, przynajmniej w niektórych samorządach.
Za nami druga tura wyborów. W Gliwicach, po wyrównanej bardzo walce, wygrywa Katarzyna Kuczyńska-Budka, w Jastrzębiu wygrywa kandydat Prawa i Sprawiedliwości Michał Urgoł a w Częstochowie ponownie Krzysztof Matyjaszczyk. Frekwencja w skali kraju to 44,06 procent.
Profesor Jan Kaźmierczak z Politechniki Śląskiej o wyborach.
Były poseł i samorządowiec, profesor Jan Kaźmierczak powiedział w Radiu Katowice, że niska frekwencja w drugiej turze wyborów samorządowych wynika przede wszystkim z nieodpowiedniej edukacji społeczeństwa w kwestii ważności tej elekcji. Jak dodał, ważne jest, by ludzie zrozumieli, że wybory samorządowe dotyczą ich bezpośrednio.
— Ciągle jeszcze nie potrafiliśmy nauczyć czy przekonać obywateli, że wybierają tych, którzy nimi bezpośrednio będą rządzić i wpływają na bardzo ważne zdarzenia z ich najbliższej okolicy — powiedział profesor.
Zdaniem profesora Kaźmierczaka, być może konieczne są zmiany w programach nauczania i kładzenie większego nacisku na wychowanie obywatelskie niż na znajomość historii zamierzchłej.
Frekwencja wyborcza w ponownym głosowaniu wyniosła 44,06 procent. W województwie śląskim głosowało 41,93 procent uprawnionych.
Profesor Jan Kaźmierczak powiedział w Radiu Katowice, że przegrana w wyborach Małgorzaty Mańki-Szulik w Zabrzu była spowodowana przede wszystkim błędami w kampanii wyborczej. Jak mówił urzędująca prezydent nie słuchała swoich doradców.
— Chyba niezbyt udana kampania wyborcza. To jest problem, że jeśli za bardzo zawierzy swojej opinii, to się źle na tym wychodzi. — powiedział profesor.
Nowym prezydentem Zabrza została Agnieszka Rupniewska z Koalicji Obywatelskiej, która zdobyła w drugiej turze blisko 58 procent głosów. Małgorzata Mańka-Szulik rządziła miastem od 18 lat.
Katarzyna Kuczyńska Budka wygrała drugą turę wyborów samorządowych w Gliwicach. Pokonał swojego konkurenta Mariusza Spiewoka różnicą 540 głosów. Jak mówił w Radiu Katowice profesor Jan Kaźmierczak, przed nową prezydent teraz wiele wyzwań.
— Sądzę, że jest osobą ambitną, osobą kompetentną i stoi przed wyzwaniem, jakim jest taki a nie inny wynik drugiej tury. Oznacza, że oprócz tego, że musi umocnić tych Gliwiczan, którzy na nią głosowali, że mieli rację, to jeszcze przekonać tych, którzy nie głosowali, że nie mieli racji — powiedział.
Profesor Kaźmierczak podkreślił, że Koalicja Obywatelska ma w 25-osobowej gliwickiej Radzie Miasta 10 głosów i będzie musiała szukać koalicjanta.
Z profesorem Janem Kaźmierczakiem z Politechniki Śląskiej, byłym posłem i samorządowcem, o zakończonej właśnie elekcji rozmawia Piotr Pagieła.
Państwa i moim gościem jest profesor Jan Kaźmierczak - były poseł, samorządowiec, Politechnika Śląska. Kłaniam się panie profesorze. Dzień dobry.
Dzień dobry panie redaktorze. Dzień dobry państwu.
Praktycznie wszystko było wiadomo już wczoraj w okolicach północy, ale dziś rano oficjalne wyniki się pojawiły. Druga tura wyborów samorządowych za nami i o tych wyborach właśnie porozmawiamy, ale zanim o poszczególnych miastach, o których chciałem rozmawiać, to o frekwencji porozmawiajmy. W województwie śląskim 41,93%, w kraju 44,6% . Dwa tygodnie temu, kiedy spotykaliśmy się w studiu powyborczym w niedzielny wieczór, ta frekwencja była niewiele większa, ale jednak większa i mówiliśmy, że to być może bo było ciepło, ładnie i wszyscy wybrali spacer zamiast wyborów. Tym razem było zimno, padał deszcz, czyli co, wyborcy wybrali dom i kołderkę?
Nie sądzę panie redaktorze. Ja myślę, że my się za bardzo zafascynowaliśmy wynikiem z 15 października. W warunkach polskich, praktycznie od początku, od przełomu w 90 roku, frekwencja wyborów samorządowych była nie najwyższa, nad czym ubolewam jako obywatel, jako samorządowiec. Ciągle jeszcze nie potrafiliśmy nauczyć czy przekonać obywateli, że wybierają tych, którzy nimi bezpośrednio będą rządzić i wpływają na bardzo ważne zdarzenia w najbliższej okolicy. Może do tego się dojdzie, może jakaś zmiana w programach kształcenia, może dzieci powinny już o tym wiedzieć -ja przepraszam powiem herezję-, być może nawet bardziej powinny to wiedzieć, niż znać w szczegółach historię zamierzchłą. Pewnie zostanę ukamienowany, ale takiego jestem zdania.
Wychowanie obywatelskie mówiąc najkrócej.
Za moich czasów się to tak nazywało. Ja bym bardzo chciał żeby już młody człowiek, który osiąga pełnoletniość i ma prawo wyborcze, zdawał sobie sprawę z tego jaką wagę ma jego głos, a nie był przekonany: „o, to jeden głos, czy ja zostanę w domu czy nie”. A na pogodę bym się nie uskarżał, no taki mamy klimat, jak mamy w związku z czym czy ciepło, czy deszczowo, jest niska frekwencja. Powtarzam ubolewam nad tym, ale nie dlatego że była brzydka pogoda, tylko moim zdaniem, ciągle jeszcze bardzo wielu wyborców nie wierzy w to, że ich głos ma znaczenie.
To w takim razie panie profesorze porozmawiajmy o tych najciekawszych miastach. Zacznijmy nie od Gliwic, pan jest gliwiczaninem. Zacznijmy od Zabrza. Małgorzata Mańka-Szulik przegrała w wyborach prezydenckich. Nazywana przez mieszkańców „caryca” rządziła Zabrzem od 18 lat. Centrum walki wyborczej był Górnik Zabrze i Lukas Podolski. To Małgorzata Mańka-Szulik przegrała z Agnieszką Rupniewską czy z Górnikiem Zabrze i Lukasem Podolskim?
Z Górnikiem-Zabrze chyba nie panie redaktorze. Przypominam, że Górnik świeżo wygrał z Rakowem w Częstochowie a więc wyborcy w drugiej turze nie mieli się, akurat z tego powodu, na co gniewać na byłą panią prezydent.
To dlaczego przegrała? Pana zdaniem?
Być może zmęczenie materiału, ale ja podejrzewam, że bardziej chyba niezbyt udana kampania wyborcza. To jest problem i to problem polegający na tym, że jeżeli się -ja to też wiem z własnej praktyki- za bardzo zawierzy swojej opinii, a nie słucha się tych którzy dobrze doradzają, to się źle na tym wychodzi.
W takim razie Gliwice. Tutaj była jedna z najbardziej zaciętych walk wyborczych. Zdecydowało 540 głosów. Katarzyna Kuczyńska-Budka została nową prezydentką Gliwic. Mariusz Śpiewok namaszczony przez Zygmunta Frankiewicza zdobył 49,44%. Dwa tygodnie temu bardzo enigmatycznie wypowiadał się pan o Gliwicach, to teraz będę pana ciągnął za język. Co to oznacza dla Gliwic?
Panie redaktorze, jeżeli popatrzeć na to ze strony takiego przypuszczania, sądzę że oznacza to, iż mamy nową panią prezydent, sorry, ja nie lubię tych „prezydentka”, „ministra” itd. Mamy panią prezydent, która sądzę że jest osobą ambitną, osobą kompetentną i stoi przed wyzwaniem, jakim jest właśnie taki a nie inny wynik drugiej tury. 50,16 naprzeciw 49,44 oznacza, że oprócz tego że musi umocnić tych gliwiczan, którzy na nią głosowali, że mieli rację, to jeszcze przekonać tych, którzy nie głosowali, że nie mieli racji.
I przekonać jeszcze tych, którzy w ogóle nie poszli do głosowania.
No tak, to jest ta sprawa o której mówiliśmy przed chwilą. Ale wydaje mi się, że trudniej będą mieli ci prezydenci i te panie prezydent, którzy wybrani zostali niewielką przewagą głosów, bo mają więcej do udowodnienia. Poza tym jeszcze specyficzna sytuacja w Radzie Miasta Gliwice, gdzie zaplecze polityczne pani prezydent czyli Koalicja Obywatelska nie ma większości. Konfiguracja głosów jest taka a nie inna i trudno zgadywać co będzie. Natomiast bez zawiązania jakiejś koalicji z kimś, Koalicja Obywatelska w Gliwicach nie ma większości w Radzie.
A jeśli prezydent nie ma większości to ciężko się mu rządzi.
Powiem tak, od pewnego czasu łatwiej niż kiedyś, bo ja zaczynałem, byłem samorządowcem w pierwszej kadencji, kiedy to prezydenta wybierała Rada Miejska, to wtedy rzeczywiście jeśli nie miał większości to go nie było, bo go Rada odwoływała. W tej chwili jest inaczej, co więcej ustawodawca zadbał o to żeby to jednak prezydent miasta miał przewagę. Proszę pamiętać, że nawet jeżeli Rada Miejska ogłosi na przykład referendum w sprawie odwołania prezydenta, to jeżeli się go nie uda odwołać, to Rada Miejska jest z automatu odwoływana, a więc jest to taki bezpiecznik który powoduje, że ta forma jest dosyć rzadko podejmowana. Natomiast oczywiście są kwestie budżetowe, są kwestie które są wyłącznie w gestii Rady, na przykład planowanie przestrzenne, i sądzę że rzeczywiście się trudniej rządzi prezydentowi, który nie ma większości w Radzie.
To w takim razie Częstochowa. Krzysztof Matyjaszczyk (Lewica) w drugiej turze pokonuje Monikę Pohorecką w sposób dość wyraźny 57,8% głosów, czyli wyborcy stwierdzili że rządy Lewicy „w Mieście Świętej Wieży” – jak śpiewał Muniek Staszczyk- są dobre.
Panie redaktorze ja sądzę, że wyborcy uznali że pan prezydent dotychczasowy dobrze sobie radzi na funkcji prezydenta, albo inaczej jeszcze, że przewidywania -to są ludziem którzy tam mieszkają, którzy wiedzą, pewnie brali udział w spotkaniachm jeżeli ich to interesowało- czego się można spodziewać po panu prezydencie a czego po pani Monice Pohoreckiej, która reprezentowała tę bardziej prawą stronę. Ja pamiętam, jak pan Matyjaszczyk został wybrany prezydentem, to już wtedy był to szok, bo właśnie to „Miasto Świętej Wieży” -jak pan powiedział- wybrało przedstawiciela Lewicy. Natomiast powtarzam raz jeszcze, moje głębokie przekonanie: wybiera się człowieka a nie partię polityczną w przypadku wyborów samorządowych.
To w takim razie panie profesorze, bo powoli zmierzamy do końca, chciałbym żeby pan skomentował komentarze, ja wiem że to się trudno robi. Anna Zalewska Prawo i Sprawiedliwość: „Większość Polaków uprawnionych do głosowania w drugiej turze zostało dziś w domach.” – tak wczoraj mówiła „Nie chcieli wybierać mniejszego zła”. „Polacy nie chcą współuczestniczyć w przestępstwach obecnej władzy.” – tak napisał były wicepremier prof. Piotr Gliński.
Polacy pokazali 15 października w czym chcą uczestniczyć bardzo wyraźnie i czego nie chcą. Natomiast, jeżeli chodzi o wybory samorządowe, u nas ciągle niedomaga właśnie to wykształcenie obywatelskie, o którym pan wspomniał. Nie wiem, może ja jestem monotematyczny, ale uważam że ciągle jeszcze nasi obywatele nie wierzą w to, że głosując w wyborach samorządowych wpływają przede wszystkim na swój los, na swoje miejsce, na swoje najbliższe otoczenie i w momencie kiedy w to uwierzą, zapewniam pana, że ta frekwencja będzie większa.
To na koniec, bo 7 czerwca kolejne wybory, cały czas trwa kampania bo już teraz widać to, może jeszcze nie na ulicach, ale w mediach społecznościowych na przykład, wybory do Parlamentu Europejskiego. Frekwencja pana zdaniem będzie wyższa?
Niż wczoraj?
Niż wczoraj.
Mam nadzieję, że będzie większa, chociaż to jest drugi temat, którego ciągle jeszcze, jako społeczeństwo chyba nie czujemy – znaczenie decyzji podejmowanych na poziomie Europy dla nas wszystkich. To jest jakby druga strona medalu, bo samorządowe wybory decydują bezpośrednio o naszej małej ojczyźnie, europejskie decydują o tym, jak się zachowa Unia Europejska, więc wydaje mi się, że dobrze byłoby żeby nasi obywatele poszli do wyborów i wybierali rozsądnie.
Profesor Jan Kaźmierczak, nasz ekspert z Politechniki Śląskiej, był o poranku gościem Radia Katowice. Panie profesorze dziękuję bardzo za czas nam poświęcony.
Ja również dziękuję. Miłego dnia państwu życzę.
Zawsze jesteśmy w centrum wydarzeń. Dyskutujemy o problemach ważnych dla kraju i regionu. Zadajemy trudne pytania, zmierzamy do sedna sprawy. Wykładamy kawę na ławę.