Katowicki sąd apelacyjny zamknął przewód sądowy w sprawie Katarzyny W. oskarżonej o zamordowanie półrocznej córki.
Dzisiaj zakończyło się przesłuchiwanie biegłych medyków w tej sprawie. Jak podkreśla prokurator, Adam Roch, wypowiedzi biegłych jednoznacznie wskazały, że wersja obrony jest niemożliwa.
Obrońca Katarzyny W. mecenas Arkadiusz Ludwiczek jest jednak innego zdania, uważa, że śmierć Magdy w wyniku tzw. laryngospazmu, czyli odruchowego skurczu krtani była możliwa.
Biegli przez dwa dni odpowiadali na pytania głównie obrońcy, ale także prokuratora i sądu. Jak podkreślili, obrażenia w obrębie krtani małej Mady musiały powstać w wyniku ucisku. Nie mogło ich spowodować uderzenie od przodu ani upadek na podłogę. Podkreślili oni także, że ucisk musiał być długotrwały, by dać taki obraz obrażeń. Gdyby u dziewczynki wystąpił laryngospazm i bezdech afektywny, inny byłby obraz histopatologiczny płuc, zaznaczyli biegli. Podkreślili oni także, że oba te zjawiska są krótkotrwałe i nie prowadzą do śmierci, nawet gdyby wystąpiły jednocześnie.
Mecenas Ludwiczek, który zapowiadał, że będzie miał dzisiaj wiele pytań do biegłych, po przerwie ogłoszonej przez sąd zrezygnował z dalszego wypytywania medyków. Sama Katarzyna W. nie pojawiła się natomiast na sali rozpraw, przekazując informację, że źle się poczuła.
Katarzyna W. została skazana przez sąd pierwszej instancji na 25 lat wiezienia za zamordowanie córki. Opinia biegłych, z której wynikało, że dziecko zostało uduszone, była jednym z głównych dowodów pozwalających na skazanie kobiety. W procesie apelacyjnym skład biegłych poszerzony został o neonatologa i dwóch otolaryngologów, którzy mieli szerzej zaopiniować możliwość wystąpienia laryngospazmu u dziecka.
Autor: Dorota Stabik
