Były krzyki, groźby i próby zastraszenia członków rodziny. Na szczęście wszystko odgrywane przez aktorów w ramach happeningu "Po wyroku przemoc trwa dalej", który odbył się dziś w Katowicach.
Przed budynkiem Sądu Okręgowego aktywiści społeczni chcieli zwrócić uwagę opinii publicznej na temat przemocy domowej. Poruszono również temat zbyt łagodnych wyroków dla domowych oprawców. Jak twierdzi Alina Kula z Fundacji Pozytywnych Zmian, trzeba było wyjść na ulicę, bo problem przemocy często jest marginalizowany.
W happeningu udział wzięli także mężczyźni. Jak tłumaczy Tomasz Czeczko, z grupy Artykuł 207, to właśnie mężczyźni są bowiem w głównej mierze odpowiedzialni za przemoc w domu.
Według policyjnych raportów w ubiegłym roku ofiarami przemocy domowej zostało ponad sto tysięcy osób. Jak twierdzą eksperci, dane te mogą nie oddawać skali problemu, gdyż wielu poszkodowanych boi się zgłaszać przestępstwa. Według szacunków Fundacji Pozytywnych Zmian w Polsce przemocy w domu może doświadczać nawet osiemset tysięcy samych tylko kobiet.
Autor: Dawid Damszel