Śledztwo w sprawie wypadku autokaru, którym wracały dzieci znad morza, a do którego doszło w czerwcu 2 lata temu, zostało umorzone przez prokuraturę.
W wypadku poszkodowane zostały 44 osoby. Kierowcy zarzucono nieumyślne sprowadzenie katastrofy w ruchu lądowym, ale jednak nie dopatrzono się znamion przestępstwa. Kierowca był trzeźwy, nie był także pod wpływem narkotyków. Miał także wszystkie uprawnienia, a autokar był sprawny technicznie. Pojazd był także sprawdzany przez policję przed wyjazdem. Nie wiadomo dlaczego kierowca zjechał do rowu. By ustalić szczegółowe przyczyny i przebieg wypadku, prokuratura zasięgnęła opinii biegłych. Ustalili oni, że nie doszło do wystrzału opony, uznali natomiast, że nadmiernie skorodowana była tzw. kratownica nośna, a to mogło utrudniać utrzymanie toru jazdy. To potwierdziły także zeznania świadków, którzy twierdzili, że krótko przed wypadkiem pojazd zaczął się trząść podczas jazdy.
Śledczy uznali, że nie można ustalić jednoznacznych dowodów winy kierowcy, mimo, że nieznacznie przekroczył on dopuszczalną prędkość. Postanowienie nie jest prawomocne. Na szczęście nikt nie zginął w tym wypadku.
Autor: Joanna Opas/LK