Czy wewnętrzny krytyk Krzysztofa Zalewskiego czasem śpi? Artysta wraca z podrasowanym syntezatorami dźwiękiem i nowym albumem "Zabawa", a w Radiu Katowice opowiada o tym, co ważne, zabawne i prawdziwe.
Nowy album, świeże brzmienie i ważne przemyślenia. "Zabawa" to nie powrót Krzysztofa Zalewskiego na scenę, bo on nie zdążył z niej zejść nawet jedną nogą. Od sukcesu albumu z utworami Niemena, po drodze było Męskie Granie, projekt Allegro Lektury 2.0. i planowana przerwa od koncertowania, szczęśliwie dla Zalewskiego nieprzymusowa. Na albumie śpiewa, jak sam podkreśla, o sobie, ale nie stroni od tematów ważnych. Z Krzysztofem Zalewskim rozmawia Ola Siążnik.
Artysta w rozmowie podkreśla, że nie lubi się nudzić, a tę niechęć przelewa także w muzykę, którą tworzy. Różnorodność i eklektyzm to synonimy określające to, co na "Zabawie" usłyszymy. A skąd główny temat muzyczny tego albumu - syntezatory?
Kiedy próbowałem wymyślać riffy na gitarze, to okazywało się to nieudolną kopią Queens of the Stone Age, a na przykład bardziej zaskakiwałem siebie na basie, czy syntezatorach - mówi Krzysztof Zalewski
Jednak Zalewski nie odwiesza gitary i nie składa broni. Podobnie jak z piosenkami o tematach ważkich, ale także tematach, które potrafią dzielić.
Mam to szczęście, że mogę przelać na papier, to co dzieje się w społeczeństwie, jak okropny podział między Polakami, który nie chce zniknąć
Apokaliptyczna myśl przewodnia "Zabawy" wbrew tytułowi nie ma z nią nic wspólnego. Z perspektywy autora myślenie o tym, jak będzie wyglądać świat za 50 lat, zmieniło się w momencie zostania rodzicem. Wypływające z mediów informacje o zanieczyszczeniu oceanów, topnieniu lodowców, słowem katastrofie klimatycznej mają odbicie w nastroju tego albumu. Jednak, jak sam zaznacza, w tekstach ważny jest uniwersalizm i to, że można je odczytać w dowolnej interpretacji. Mimo tego, singiel promujący album pt. "Annuszka", to bardzo czytelne nawiązanie do powieści "Mistrz i Małgorzata" Buhłakowa, które narzuca myśl przewodnią niemniej zgodną z wspomnianym katastrofizmem.
A co jeśli zostało nam tylko pięć minut życia? Krzysztof Zalewski podsumował dywagacje na ten temat jednym słowem - miłość. Z pewnością muzyka, to jest jedna z miłości artysty, ale nie jest ona celem samym w sobie.
Cały czas chcę więcej i nie ma takiego momentu, kiedy mógłbym się zatrzymać
Artysta podkreśla także, że musi mieć cel w życiu, a ambicja pokazuje mu zawsze, że sufit nigdy nie jest wystarczająco wysoko. Możemy tylko życzyć coraz to wyższych poprzeczek.
Krzysztof Zalewski zagra w Katowicach w ramach trasy promującej album "Zabawa" 10 grudnia 2020 roku.
/as/