11 osób nie żyje, jedna w stanie ciężki przebywa w szpitalu. To bilans wczorajszego, tragicznego w skutkach, wypadku lotniczego do jakiego doszło w Topolowie pod Częstochową.
Na miejscu pracują już eksperci Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
— Musimy dokonać precyzyjnych oględzin miejsca zdarzenia — wyjaśnia Ryszard Rutkowski, członek komisji.
— Wszelkie hipotezy i przypuszczenia dotyczące przyczyn katastrofy są nieuprawnione i przedwczesne — zaznacza Rutkowski.
Jak powiedział Radiu Katowice Rutkowski, wyniki prac komisji poznamy najprawdopodobniej za kilka miesięcy, ponieważ opracowanie takiego raportu jest pracochłonne.
Jak podkreśla prokurator Tomasz Ozimek, śledczy już zabezpieczyli dokumentację na lotnisku w Rudnikach, skąd startował samolot należący do prywatnej szkoły spadochronowej.
— Wydobyto już ciała ofiar katastrofy lotniczej — dodaje prokurator Tomasz Ozimek.
— Technicy kryminalistyczni pobierają materiał genetyczny od rodzin ofiar katastrofy — mówi podinspektor Joanna Lazar, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Częstochowie.
— Na miejscu katastrofy pracuje też kilka zastępów straży pożarnej — dodaje Wojciech Wieczorkiewicz ze Straży Pożarnej w Częstochowie.
W samolocie, który spadł na ziemię zginął młodszy chorąży Adam Stróżyk.
Samolotem, który wczoraj rozbił się pod Częstochową, leciało 11 skoczków spadochronowych oraz pilot. Ze wstępnych ustaleń wynika, że ofiary to między innymi mieszkańcy województw śląskiego, małopolskiego i łódzkiego.
Autorzy: M. Rudzki, I. Czerczer, K. Słabikowski, M. Krasińska