70 ton śmieci z Salwadoru nie trafi do Dąbrowy Górniczej-Strzemieszyc. Prezes firmy, która miała dokonać utylizacji, zadecydował o nieprzyjmowaniu odpadów.
Informację przekazał minister środowiska. Przeciwko utylizacji odpadów protestowali mieszkańcy. Jak podkreśla prezes Stowarzyszenia Samorządne Strzemieszyce, Jacek Sobczyk, ta decyzja to sukces działań obywatelskich.
Zdaniem Sobczyka ludzie nie tylko z Dąbrowy Górniczej, ale i okolicznych miast, mają powód do zadowolenia.
Mieszkańcy Dąbrowy Górniczej kilkukrotnie organizowali protesty przeciw utylizacji śmieci w ich mieście. Pojechali także do Sejmu, gdzie brali udział w posiedzeniu Komisji Środowiska. Przedstawiciele spalarni zapewniali, że nie ma żadnego powodu do obaw i informowali, że to zakład z Polski przygotowywał transport i zadbał o bezpieczeństwo ładunku. O prawidłowym zabezpieczeniu, monitorowaniu i bezpieczeństwie procesu utylizacji zapewniało też Ministerstwo Środowiska. Mieszkańców nie udało się jednak przekonać. Śmieci mają wrócić do Salwadoru lub być przekierowane do innego europejskiego państwa.
Autor: Dorota Stabik