Były zomowiec Roman S. przeprosił za swoje postępowanie sprzed lat i mówił, że to nie powinno się zdarzyć.
W katowickim Sądzie Okręgowym rozpoczął się proces oskarżonego o strzelanie do górników z kopalni Wujek w 1981 roku.
Oskarżony zeznał przed sądem, że wstąpił do plutonu ZOMO, bo chciał służyć społeczeństwu. Dodał, że nie ma negatywnego stosunku do górników, a stan wojenny ocenia negatywnie.
Roman S. miał strzelać do górników w kopalni "Wujek" 16 grudnia 1981 roku.
Na miejscu jest reporterka Polskiego Radia Katowice, Joanna Opas.
16 grudnia – wspomina – dostał wezwanie, jednak nie wiedział, co będzie robić. Podkreślił, że przed samą akcją nie było odprawy. Oskarżony dodał, że milicjanci nie wiedzieli, gdzie są wiezieni.
Dowódca akcji poinformował ich, że na terenie kopalni jest zatrzymany członek komitetu centralnego i będą musieli odbić tych wziętych w niewolę. Jego zadaniem było zabezpieczyć tyły plutonu – stał tyłem do akcji i, jak zeznał, nic nie widział przez wysokie barykady. Nie widział momentu śmiertelnego postrzelenia górników. Dopiero po przyjeździe do jednostki miał dowiedzieć się o ofiarach.
Autorzy: Joanna Opas, Łukasz Kałuża /pg/