Siatkarze GKS - u Katowice zakończyli rok trzema punktami. Podopieczni Grzegorza Słabego pokonali w czterech setach "czerwoną latarnię" ligi z Będzina.
Po zwycięstwie w Lubinie siatkarze katowickiego klubu chcieli uniknąć horroru w postaci pięciosetówki. Do stolicy województwa przyjeżdżał najgorszy zespół tego sezonu PlusLigi, który chciał przerwać passę 10. porażek z rzędu. Początek spotkania był wyrównanym pojedynkiem. 7:7, potem gospodarze odskoczyli, ale goście zdołali wyrównać na 13:13. Po asie Buchowskiego i kolejnym sprytnym zagraniu za blok Kwasowskiego miejscowi odzyskali prowadzenie doprowadzając do stanu 15:13. Po chwili GKS wyszedł na trzypunktowe prowadzenie i nawet przerwa wzięta przez trenera gości nie zatrzymała gospodarzy. Będzinianie jeszcze zmniejszyli w końcówce różnicę na 23:21, ale finisz należał do podopiecznych Grzegorza Słabego, którzy wygrali do 21.
W drugim secie w zespole gospodarzy jeszcze lepiej funkcjonowała zagrywka. Przede wszystkim serwisy Buchowskiego i Kwasowskiego, dzięki czemu GKS prowadził 10:7. Zniszczoł i Kohut też nie chcieli być gorsi od swoich kolegów w tym elemencie i też dołożyli coś od siebie. Chociaż MKS nieźle w tej części grał blokiem to było za mało na rozpędzonych gospodarzy. W połowie seta prowadzili 16:13. Miejscowi zdołali jeszcze w końcówce seta podwyższyć przewagę i koniec końców wygrali tą partię do 19.
Trzeciego seta katowiczanie zaczęli mocno, od wyniku 3:0. Trener Bednaruk pozmieniał trochę w swoim zespole co przyniosło efekt. Zespół z Będzina doprowadził do remisu, a po chwili wyszedł na prowadzenie 10:8. A to wszystko za sprawą trzech asów z rzędu Rafała Faryny. Będzinianie byli w gazie. Z biegiem czasu podwyższyli przewagę do trzech punktów, znów dzięki asowi gości. Katowiczanie zerwali się do ataków i wywalczyli remis. Końcówka seta mogła się podobać. Nie brakowało emocji, były challenge i gra na przewagi, którą wygrali goście.
Dobra zagrywka i świetne kontry, tak w skrócie można scharakteryzować grę katowickich zawodników w trzecim secie. W połowie seta GieKSa prowadziła 13:9. Gospodarze utrzymywali czteropunktowe prowadzenie, w dużej mierze dzięki pomyłkom będzinian, którzy często mylili się na zagrywce. To nie przeszkodziło im na jeden punkt dogonić miejscowych w decydującej fazie seta. Było 22:21 dla GKS - u, gospodarze spięli się na końcówkę, wygrali dwie wideoweryfikacje i ostatecznie cały mecz.
GKS Katowice - MKS Będzin 3:1 (25:21, 25:19, 24:26, 25:22)
GKS Katowice: Firlej, Jarosz, Kwasowski, Buchowski, Zniszczoł, Kohut, Watten (libero) oraz Nowakowski.
MKS Będzin: Sobański, Faryna, Kalembka, Schmidt, Santana, Veloso, Gregorowicz (libero) oraz Bobrowski, Teklak, Godlewski, Ratajczak, Makowski.
Autor: Piotr Muszalski/pm/