Wszyscy pracownicy kopalni Kazimierz–Juliusz dołączyli do protestu.
Z dołu do tej pory nie wyjechali górnicy z nocnej, porannej i popołudniowej zmiany teraz także ostatnia zmiana zdecydowała się zostać pod ziemią. Do protestu dołączyli także pracownicy powierzchni. To efekt braku porozumienia w sprawie likwidacji kopalni. Choć górnicy mają zapewnioną pracę w innych kopalniach Katowickiego Holdingu Węglowego, to spółka nie zamierza wypłacić im zaległości jakie ma względem nich Kazimierz–Juliusz. Dodatkowo pracownicy kopalni boją się także utraty dachu nad głową. ponieważ mieszkania zakładowe mogą wkrótce trafić w ręce komornika.
Górników strajkujących pod ziemią popierają ich koledzy na powierzchni.
Kazimierz–Juliusz ma zostać zamknięty ostatniego dnia września w związku z wyczerpaniem się złóż węgla i rosnącymi długami, które już sięgają 100 milionów złotych.
Zarząd Holdingu podkreśla, że zaległości finansowe względem górników, jakie ma kopalnia, w pełni i to w pierwszej kolejności pokryte zostaną ze środków pozyskanych przez syndyka w procesie upadłości. Jeśli zaś chodzi o mieszkania, górnicy będą mieli prawo pierwokupu.
Jak podkreśla przewodniczący tamtejszego Związku Zawodowego Górników w Polsce Andrzej Słowiński, ludzie zdecydowali się na taki krok w akcie desperacji.
Słowiński zapewnia, że podziemny protest nie utrudnia wydobycia.
Górnicy, którzy protestują pod ziemią gdy przyjdzie czas pracy ich zmiany po prostu ją rozpoczną, po czym ponownie jednak nadal nie wyjadą na powierzchnię tylko będą kontynuować protest.
Autorzy: Łukasz Kałuża, Monika Krasińska