Do wybuchu gazu doszło w bloku przy ulicy Darwina w Tychach.
Piętnaście osób, w tym dwoje dzieci, zostało poszkodowanych. Ranni, w tym dwoje dzieci, z poważniejszymi obrażeniami zostali przetransportowani karetkami i lotniczym pogotowiem do szpitali.
— Dzieci trafiły do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach — mówi rzecznik szpitala Wojciech Gumułka.
Na razie nie ma informacji o ofiarach śmiertelnych. Na miejscu wybuchu cały czas trwa akcja poszukiwawcza, uczestniczy w niej około 50 strażaków. Jest tez specjalna jednostka z Jastrzębia Zdroju wraz z psami szkolonymi do poszukiwania zasypanych ludzi.
— Na miejscu cały czas trwa akcja ratunkowa — mówi Paulina Kęsek z policji w Tychach.
— W akcji biorą udział między innymi strażacy z psami — mówi aspirant Grzegorz Kurek z tyskiej straży pożarnej.
Dla poszkodowanych podstawiony został specjalny autobus. Jak poinformowała rzeczniczka śląskiej straży pożarnej brygadier Aneta Gołębiowska, z budynku strażacy ewakuowali 23 osoby.
Pełniący funkcję prezydenta Tychów Maciej Gramatyka powiedział, że miasto zapewni pomoc dla wszystkich poszkodowanych w wyniku wybuchu gazu w bloku przy ulicy Darwina. Jak dodał, najważniejsze jest zapewnienie miejsca schronienia dla tych, których mieszkania nie nadają się do użytku.
Jak poinformowała straż pożarna na miejscu jest 10 zastępów straży. Do wybuchu doszło w 6-pietrowym bloku między 1 a 3 kondygnacją. Mieszkańcy Tychów słyszeli wybuch.
Na miejscu pracują strażacy i ratownicy pogotowia.
Autorzy: Piotr Pagieła, Michał Przypadło /rs/