Czy aparaty ucieczkowe poszkodowanych w wypadku górników z kopalni Mysłowice-Wesoła były sprawne, sprawdzi Wyższy Urząd Górniczy w Katowicach w prowadzonym postępowaniu.
Do urzędu napływają anonimowe zgłoszenia sugerujące, że część urządzeń była wadliwa. Jak zaznacza Jolanta Talarczyk, rzeczniczka WUG, część aparatów została już zabezpieczona.
Część urządzeń została pod ziemią. Jeśli tylko uda się je wydobyć na powierzchnię, także zostaną zbadane. Na razie jednak prowadzone są poszukiwania górnika a trudne warunki panujące w chodniku uniemożliwiają ich zabezpieczenie.
Przypomnijmy, w śląskich kopalniach w lutym była prowadzona szeroko zakrojona akcja kontrolna, gdy okazało się, że część aparatów ucieczkowych może być wadliwa, a przypuszczenia te się potwierdziły.
Autor: Joanna Opas