Trzy razy VAR, dwa rzuty karne, jeden anulowany, czerwona kartka i porażka Rakowa Częstochowa z Jagiellonią Białystok 1:2. Hit kolejki nie zawiódł ale w jego trakcie nie brakowało kontrowersji. Medaliki mogą stracić pozycję lidera jeśli Lech wygra w Warszawie z Legią.
Na pierwszą dogodną sytuację w tym spotkaniu trzeba było czekać 8 minut ale było to niecelne uderzenie z dystansu Cezara Polaka. Dwie minuty później na lewej stronie, w okolicach pola karnego, Fran Tudor złapał żółtą kartkę po faulu na Oskarze Pietuszewskim. Podanie z rzutu wolnego dotarło do Tarasa Romańczuka ale ten uderzając nożycami przeniósł piłkę ponad poprzeczką. Po drugiej stronie także nad poprzeczką przeleciała piłka po uderzeniu Jeana Carlosa.
W 22. minucie świetnie obsłużony długim podaniem na 5. metr pola karnego został Stratos Svarnas, Grek złożył się do strzału głową i gdy wydawało się, że bramka padnie, bramkarz gości popisał się kapitalną interwencją na linii bramkowej. Od tej pory Raków zamknął Jagiellonię na ich połowie, było mnóstwo wrzutek, kilka prób ale dopiero gdy po raz kolejny Erick Otieno zdecydował się wrzucić z prawej strony, piłkę wypiąstokował Abramowicz ale upadł a do pustej bramki piłkę głową skierował Ivi Lopez i od 28. minuty Raków prowadził.
W 34. minucie Jaga mocno odgryzła się, gdy to po rzucie rożnym uderzał Dusan Stojinović ale jak struna wyciągnął się Kacper Trelowski, broniąc to fantastyczne uderzenie z główki. W 38. minucie znów na prawej stronie błysnął Otieno zagrywając piłkę w pole karne, tam podanie zamykał Jonatan Brunes ale finalnie nie znalazł drogi do bramki.
Gdy wydawało się, że częstochowianie utrzymają prowadzenie do przerwy, to w jednej z akcji gości piłkę ręką w polu karnym zagrał Tudor, sędzia podszedł do monitora i po chwili wskazał na jedenasty metr. Z tego miejsca nie pomylił się Afimico Pululu. I do przerwy na tablicy wyników było 1:1.
Po zmianie stron przez kilka minut żadna ze stron nie potrafiła wypracować sobie przewagi. W 52. minucie na prawej stronie Amorim ograł obrońcę i miał przed sobą tylko bramkarza ale zdecydował się odegrać piłkę na środek pola karnego a tam przed Brunesem pojawił się obrońca Jagiellonii ratując swój zespół.
W 55. minucie Raków wywalczył rzut wolny z 25. metrów ale strzał Lopeza minął słupek bramki gości. Po chwili drugą żółtą kartkę otrzymał Fran Tudor i Raków od 57. minuty grał w osłabieniu. Ale to nie zraziło gospodarzy, bo w 62. minucie faulowany w polu karnym gości był Jean Carlos, sędzia wskazał na 11. metr ale po chwili zmienił swoją decyzję, uznając, że przewinienie było tuż przed polem karnym.
W 67. minucie świetnie z piłką przed polem karnym zabrał się Brunes ale mając obrońcę na plecach nie zdołał strzelić precyzyjnie i piłka nie trafiła nawet w światło bramki. Jagiellonia grając w przewadze przejęła inicjatywę ale Raków dobrze rozbijał ich ataki a sam momentami potrafił wyjść z kontrą. Jednak bez choćby strzału na bramkę.
W 80. minucie sędzia dość niespodziewanie podbiegł do monitora a po tym jak od niego odszedł wskazał na 11. metr uznając, że jeden z zawodników gospodarzy zagrał piłkę ręką. Do jedenastki ponownie podszedł Pululu nie myląc się i dając Jagiellonii prowadzenie w 83. minucie spotkania.
Chociaż Raków w doliczonym czasie gry zamknął gości na ich połowie to nie zdołał już zremisować.
Raków Częstochowa - Jagiellonia Białystok 1:2 (1:1)
Ivi 28' - Pululu 45'+4 (k), 83' (k.)
Raków: Trelowski - Tudor, Arsenić (90, Rocha), Svarnas - Jean Carlos (72, Barath), Otieno - Berggren, Kochergin - Amorim, Ivi (87, Diaz) - Brunes (72, Makuch).
Jagiellonia: Abramowicz - Wojtuszek, Skrzypczak, Stojinović, Polak - Flach (61, Kubicki), Romanchuk, Imaz - Villar (79, Semedo), Pietuszewski (30, Hansen) - Pululu.
Żółte kartki: Tudor, Barath - Imaz, Pululu Czerwona kartka: Tudor (56' - druga żółta kartka)
Autor: Piotr Muszalski/pm/