W rudzkiej części kopalni Wujek wciąż trwają intensywne próby dotarcia do uwiezionych ponad tysiąc metrów pod ziemią górników.
— Kombajn, który ma wydrążyć nowy chodnik w ich kierunku, nieprzerwanie pracuje od wczoraj — powiedział rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego, Wojciech Jaros.
Tą najgorszą sytuacją jest możliwość zawału aż do ściany, a to oznacza, że kombajn musiałby pokonać blisko 400 metrów, czyli nawet miesiąc drążenia chodnika. Dlatego też trwają próby dotarcia do górników z powierzchni. Ma w tym pomóc wiertnica, która już pracuje w wyznaczonym miejscu.
— Gdy dotrze ponad tysiąc metrów pod ziemią, na dół spuszczona zostanie specjalna kapsuła — wyjaśnia ratownik Zenon Jerzyk z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu.
Na początku otwór będzie miał średnicę 30 centymetrów, lecz wraz z głębokością będzie się zwężał i tak w okolicach tysiąca metrów jego średnica wyniesie nieco ponad 11 centymetrów. W taki otwór zmieści się kapsuła o średnicy 7 centymetrów. Później odwiert będzie można poszerzyć nawet do takiej wielkości, że będzie można wydostać spod ziemi uwiezionych tam górników.
Autor: Monika Krasińska