Koszykarze MKS - u Dąbrowa Górnicza zaliczyli drugą wygraną z rzędu. Podopieczni Alessandro Magro zwyciężyli w niezwykle istotnym spotkaniu dwóch zespołów z dołu tabeli.
Dąbrowianie od początku spotkania prezentowali się lepiej od rywali. Grali szybko, skutecznie, dorzucając do tego twardą obronę. Liderem miejscowych znów był M.J. Rhett, który oprócz trafień zbierał wiele piłek. Nie minęły 3 minuty a gospodarze prowadzili 7:0. Rhett miał wsparcie w kolegach z drużyny. Najlepiej punktował Lee Moore, ale i Elijah Wilson nie odstawał od reszty. Skuteczni po fatalnym początku zaczęli być i goście. Trafili trójkę, parę razy dobrze zagrali w defensywie i zaczęli gonić dąbrowian. Miejscowi skutecznie odpowiadali na trafienia gości. Pierwsza kwarta zakończyła się trzypunktowym prowadzeniem koszykarzy z Hali Centrum, ale już w drugiej radomianie wyszli na prowadzenie 33:31. Koszykarze MKS - u odpowiedzieli najlepiej jak mogli. Serial punktowy w którym trafiali Michał Nowakowski i Wilson zgasił poczynania gości. MKS do drugiej połowy przystępował z ośmiopunktową zaliczką.
Trzecia kwarta to wyrównana walka na obu tablicach. Gospodarze utrzymywali przewagę kilku punktów, skutecznie odpowiadając na celne rzuty radomian. Bezpieczna przewaga zaczęła topnieć w ostatniej odsłonie spotkania. Goście zaryzykowali i to się im opłaciło. Piętnastopunktowy serial dał im prowadzenie 76:71. Do końca meczu pozostały 4 minuty. Wydawało się, że dąbrowianie wypuścili szansę na zwycięstwo. Ale od czego ma się w składzie Lee Moore'a? Amerykanin wziął grę na siebie i niemal w pojedynkę odmienił losy rywalizacji. Ostatecznie to właśnie dąbrowianie mogli cieszyć się z końcowego sukcesu.
MKS Dąbrowa Górnicza - HydroTruck Radom 87:84 (22:19, 26:21, 17:18, 22:26)
MKS: Lee Moore 22, Elijah Wilson 17, Malcolm Rhett 14, Andy Mazurczak 10, Vytenis Cizauskas 8, Michał Nowakowski 8, Milivoje Mijović 5, Michał Kroczak 3, Konrad Dawdo 0.
HydroTruck: Jabarie Hinds 24, Dayon Griffin 14, Danilo Ostojić 12, Roberts Stumbris 10, Marcin Piechowicz 9, Jakub Zalewski 5, Filip Zegzuła 4, Brett Prahl 4, Daniel Wall 2, Aleksander Lewandowski 0.
Autor: Piotr Muszalski/pm/