W południe w Warszawie odbędzie się manifestacja związkowców przeciwko likwidacji elektrowni węglowych Rybnik i Łaziska, a także w obronie przemysłu.
Udział zapowiadają członkowie śląsko-dąbrowskiej Solidarności, OPZZ i Forum Związków Zawodowych. Pierwotne plany zakładały, że Elektrownia Rybnik miała funkcjonować do 2030 roku. Według najnowszych założeń, ma to być rok 2027.
Około 5 tysięcy osób z województwa śląskiego weźmie udział w manifestacji w Warszawie – zapowiedział w Radiu Katowice szef Śląsko-Dąbrowskiej "Solidarności" Dominik Kolorz.
Związkowcy sprzeciwiają się planom zamknięcia m.in. elektrowni węglowych Rybnik i Łaziska.
— Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że transformacja energetyczna i tak zwany Zielony Ład to droga donikąd — mówi czwartkowy gość rozgłośni.
Rozpoczęcie manifestacji zaplanowano w samo południe w centrum Warszawy przed siedzibą Polskiej Grupy Energetycznej przy ul. Mysiej. Potem uczestnicy przejdą przed budynek Ministerstwa Aktywów Państwowych.
— Jak ostatnio mówiono w mediach, że była wielka demonstracja rolnicza na rozpoczęcie polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej przeciwko umowie Mercosur i Zielonemu Ładowi, to nasza będzie na pewno większa — zapowiada Dominik Kolorz. — Jadą z nami koledzy z innych związków zawodowych, takich jak OPZZ i Forum Związków Zawodowych.
Jak twierdzi, to pokazuje, że związkowcy potrafią działać razem bez względu na animozje. Dominik Kolorz podkreśla w rozmowie, że zarzewiem czwartkowej demonstracji były decyzje związane z likwidacją bloków energetycznych funkcjonujących na Śląsku.
— Zaczęło się od Elektrowni Rybnik. W umowie społecznej, w porozumieniach postrajkowych mamy zapisane, że ta elektrownia powinna funkcjonować do 2030 roku. Dla nas to ewidentne łamanie umowy społecznej. Powiem wprost, jeśli pozwolimy na złamanie jakiegokolwiek punktu, bo nie mówię o realizacji, tym samym moglibyśmy otworzyć puszkę Pandory na łamanie innych istotnych punktów. Na to nakłada się też przewidywana przez Grupę Tauron likwidacja Elektrowni Łaziska. — mówi gość Radia Katowice.
Szef Śląsko-Dąbrowskiej "Solidarności" dodaje, że manifestacja będzie dotyczyć też Elektrowni Dolna Odra w województwie zachodniopomorskim.
— Jedziemy manifestować, ale też walczyć, aby w polskich domach był prąd. Tani prąd. — zapowiada Kolorz.
Zdaniem Dominika Kolorza, wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że "transformacja energetyczna i Zielony Ład to droga donikąd".
— Mamy w Europie najdroższy prąd na świecie. Mamy poważny kryzys gospodarczy w całej Europie, zaczynając od przemysłu samochodowego, a kończąc na hutnictwie. Główna przyczyna tego kryzysu to niestety tak, a nie inaczej, prowadzona polityka Zielonego Ładu, która dokręca śrubę i jest systemem nakazowo-rozdzielczym. Wydawało się, że słusznie minionym. Jeśli pójdziemy tą drogą, nie może być mowy o sprawiedliwej transformacji, w szczególności w naszym regionie. — mówi gość Radia Katowice w rozmowie z Pawłem Nadrowskim.
Aktualne plany zakładają, że Elektrownia Rybnik zakończy funkcjonowanie w 2027 roku.
— To malutki krok do przodu w kontekście pierwotnych decyzji, które przewidywały zamknięcie elektrowni już w tym roku. Aczkolwiek pacta sunt servanda, umów należy dotrzymywać. — mówi Dominik Kolorz.
Szef Śląsko-Dąbrowskiej "Solidarności" twierdzi, że nikt nie usiadł ze związkowcami do stołu, aby renegocjować ten zapis umowy społecznej, a decyzje są podejmowane partykularnie.
— To nie powinno tak wyglądać w relacjach partnerów społecznych. Zapis jest jednoznaczny i jednoznacznie domagamy się, aby ta elektrownia funkcjonowała do 2030 roku. Zwłaszcza, że nie ma alternatywy dla konwencjonalnych źródeł energetycznych. Jeśli czytamy Krajowy Plan w dziedzinie Energii i Klimatu sygnowany przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska, to włos się jeży na głowie. — ocenia Dominik Kolorz. — Z tego planu wynika, że już od przyszłego roku będzie nam brakować energii i możemy mieć systematyczne wyłączenia energii. Nie dalej, jak na koniec minionego roku, potwierdzał to prezes Polskich Sieci Energetycznych. Te brakujące moce są porażające, od średnich trzech wielkości Elektrowni Kozienice, największej elektrowni w Polsce, aż do dziesięciu wielkości wytwórczych tejże elektrowni. Naprawdę możemy mieć do czynienia z sytuacją tego typu, że Netflixa może nie być.
Dominik Kolorz wylicza, że łącznie w Elektrowniach Rybnik i Łaziska pracuje około tysiąca osób, a wokół nich "dwa razy tyle".
— Szczególnie trudna sytuacja może być w samych Łaziskach. Nie dalej, jak na koniec listopada, odbyła się tam debata na temat przyszłości Łazisk. Można było wysnuć z niej smutny wniosek, że jeśli ta elektrownia, a następnie kopalnia Bolesław Śmiały zostanie zlikwidowana, to w Łaziskach nie będzie niczego. — mówi szef Śląsko-Dąbrowskiej "S". — Mało tego, w trakcie debaty doszło do absurdu. Mieszkańców Łazisk poinformowano, że gdyby ta elektrownia miała być wyłączona w tym roku, która ogrzewa 3/4 okolic Łazisk, a ponad 20 tys. ludzi jest podłączonych do ciepła systemowego z tej elektrowni, to tym ludziom oferuje się ciepło z ropy. Co to ma wspólnego z ekologią i kosztami? Jeden Bóg raczy wiedzieć. Absurdalne pomysły. My musimy im powiedzieć stanowcze "nie".
Dominik Kolorz: Musimy utrzymać konwencjonalne źródła energetyczne. Dopóki nie będzie energetyki atomowej, prądu będzie nam brakować
Rząd przeznaczy ponad 60 miliardów złotych na budowę pierwszej w Polsce elektrowni jądrowej. Pieniądze mają być przyznawane do 2030 roku – wynika z komunikatu po wtorkowym posiedzeniu Rady Ministrów. Według rządowych zapowiedzi, pierwsza polska elektrownia atomowa ma być budowana w Choczewie na Pomorzu do 2039.
— Pamiętam, że już za Gierka rozpoczęliśmy budowę energii atomowej. Niedługo będziemy obchodzić pięćdziesięciolecie rozpoczęcia tej budowy i do tej pory elektrowni nie ma. — komentuje Dominik Kolorz w Radiu Katowice.
Szef Śląsko-Dąbrowskiej "Solidarności" powołuje się na opinie ekspertów współpracujących ze związkiem zawodowym.
— Eksperci współpracujący z "Solidarnością" mówią, że minimum 16-17 lat będzie się budowało pierwszą w Polsce elektrownię atomową. Najwcześniej prąd popłynie z niej po 2040 roku. Chociażby w tym kontekście jedziemy do Warszawy, aby utrzymać konwencjonalne źródła energetyczne. Dopóki nie będziemy mieli wybudowanej energetyki atomowej, prądu będzie nam brakować. Na samej zielonej energii nie ujedziemy. — ocenia gość Radia Katowice.
Jako przykład Dominik Kolorz wskazuje Niemcy. W ubiegłym tygodniu do mieszkańców niektórych landów wystosowano apel dotyczący oszczędzania energii.
— Aby nie chodziły zmywarki, aby nie ładować samochodów elektrycznych. Uruchomiono prawie wszystkie czynne elektrownie węglowe w Niemczech. Wystarczyło kilkanaście, kilkadziesiąt dni bez wiatru i słońca i Niemcy po prostu nie mają energii. — mówi gość Radia Katowice.
Dominik Kolorz krytykuje Krajowy Plan w dziedzinie Energii i Klimatu za to, że resort klimatu za mocno stawia w nim na rozwój energii wiatrowej na morzu.
— To po pierwsze niesamowicie drogie, a po drugie to źródło, do którego będziemy dopłacać jako obywatele. W zasadzie wszystkie farmy wiatrowe w Europie są subsydiowane i to bardziej niż górnictwo. Dobitnym przykładem, że jest to energia droga i nieopłacalna, jest chociażby ostatnia aukcja na budowę farmy wiatrowej w Danii, która słynie z energii wiatrowej. Żadne konsorcjum nie zgłosiło się do budowy następnej farmy wiatrowej na morzu, ponieważ najzwyczajniej w świecie jest to nieopłacalne. — uważa Dominik Kolorz.
Z Dominikiem Kolorzem, szefem śląsko-dąbrowskiej Solidarności rozmawia Paweł Nadrowski.
Gościem Radia Katowice jest Dominik Kolorz szef Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności. Dzień dobry.
Dzień dobry panu redaktorowi. Witam radiosłuchaczy.
Panie przewodniczący w samo południe zaczynacie manifestację w Warszawie przeciwko likwidacji elektrowni węglowych i w obronie polskiego przemysłu. Przystanek numer 1 – ścisłe centrum stolicy, bo spotkacie się przed siedzibą Polskiej Grupy Energetycznej. Później idą państwo przed Ministerstwo Aktywów Państwowych. Wiadomo ile osób z województwa śląskiego się wybiera?
Sporo panie redaktorze, bo jak ostatnio nie kto inny tylko media mówiły o tym, że była wielka demonstracja rolnicza na rozpoczęcie polskiej prezydencji przeciwko umowie z Mercosur i przeciwko Zielonemu Ładowi, to nasza będzie na pewno większa.
Setki, tysiące?
Na pewno tysiące. Od nas z regionu, jak tak szacowaliśmy wczoraj, to około 5 tysięcy demonstrantów powinno być. Myślę, że należy podkreślić dzisiaj rano, że z nami jadą też koledzy z innych związków zawodowych bo jadą z nami koledzy z OPZZ i Forum Związków Zawodowych. Oczywiście Solidarność była inicjatorem tej manifestacji, tej demonstracji, natomiast jak to u nas na Śląsku zazwyczaj bywa my potrafimy się dogadać jako związki zawodowe. Wspólnie załatwiliśmy dużo dobrych rzeczy dla Śląska i dla śląskiej gospodarki. To bardzo fajnie, że pokazujemy Polsce, że związki zawodowe umieją działać razem bez względu na jakieś animozje, które czasami są.
To tak właściwie z jakimi postulatami państwo jadą?
Wspomniał pan, o tym że zaczynamy pod Polską Grupą Energetyczną. Tak naprawdę zarzewiem tej demonstracji były decyzje związane z likwidacją bloków energetycznych, które funkcjonują tutaj na Śląsku. Zaczęło się wszystko od Elektrowni Rybnik, gdzie przypomnę w umowie społecznej i w porozumieniach postrajkowych mamy zapisane, że ta elektrownia powinna funkcjonować do roku 2030. Dla nas jest to ewidentne łamanie umowy społecznej i powiem, że jeżeli pozwolimy sobie, że jakikolwiek punkt tej umowy zostanie złamany, bo ja już nie mówię o realizacji, to tym samym moglibyśmy otworzyć puszkę Pandory na łamanie innych, równie istotnych punktów. Na to nakłada się też oczywiście przewidywana przez Grupę Turon likwidacja Elektrowni Łaziska. Z nami będą też koledzy z Pomorza Zachodniego - kwestia dotyczy Elektrowni Dolna Odra. To jest o tyle istotna elektrownia panie redaktorze ponieważ my tak naprawdę jedziemy protestować, ale zarazem walczyć o to żeby w polskich domach był prąd i był tani prąd, bo jednak już wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że transformacja energetyczna i tzw. Zielony Ład -a przede wszystkim Zielony Ład-, to jest droga która prowadzi donikąd. Mamy w Europie najdroższy prąd na świecie. Mamy bardzo poważny kryzys gospodarczy w całej Europie, od przemysłu samochodowego począwszy aż na hutnictwie kończywszy. Główną przyczyną tegoż kryzysu jest niestety tak a nie inaczej prowadzona polityka Zielonego Ładu, która dokręca śrubę, która jest takim systemem nakazowo-rozdzielczym. Wydawało się już kiedyś słusznie minionym. Jeżeli pójdziemy tą drogą to nie może być absolutnie mowy o żadnej sprawiedliwej transformacji, w naszym regionie w szczególności.
Wspominaliśmy już o roku 2030, który miał być rokiem zakończenia działalności Elektrowni Rybnik według umowy społecznej. Aktualne plany to rok 2027 o ile się nie mylę.
Tak, malutki krok do przodu w kontekście tych pierwotnych decyzji, które przewidywały zamknięcie tej elektrowni już w tym roku, został zrobiony, aczkolwiek „pacta sunt servanta” panie redaktorze – umów należy dotrzymywać. Nikt z nami nie usiadł żeby renegocjować ten zapis umowy społecznej, podejmuje jakieś partykularne decyzje. To nie tak powinno wyglądać w relacjach partnerów społecznych. Zapis, tak jak wspomniałem na początku rozmowy, jest jednoznaczny i my tutaj domagamy się żeby ta elektrownia funkcjonowała do tegoż 2030 roku, tym bardziej że -jeszcze raz powtórzę-, nie ma alternatywy dla konwencjonalnych źródeł energetycznych, bo jeżeli my czytamy na przykład Krajowy Plan Energii i Klimatu sygnowany przez nieszczęsne ministerstwo klimatu, to włos na głowie się jeży bo wynika z tego planu, że nam już od przyszłego roku będzie brakować energii, że możemy mieć systematyczne wyłączenia energii. Zresztą nie dalej jak na końcówce ubiegłego roku, potwierdzał to nie kto inny jak prezes Polskich Sieci Energetycznych. Te brakujące moce są przerażające, bo to jest od powiedzmy od 3 średniej wielkości elektrowni Kozienice -największej elektrowni w Polsce- aż do 10 wielkości wytwórczych tejże elektrowni. Naprawdę możemy mieć do czynienia z sytuacją, że Netflixa może nie być.
Manifestacja w obronie miejsc pracy - Rybnik, Łaziska. Czy wiadomo ile osób zagrożonych jest utratą pracy?
W samych tych elektrowniach pracuje około 1000 osób, natomiast wokół tych elektrowni pracuje dwa razy tyle. Szczególnie trudna sytuacja może być w samych Łaziskach, bo tam nie dalej jak na koniec listopada odbyła się taka debata dotycząca przyszłości Łazisk i generalnie rzecz biorąc można było z tej debaty wysnuć smutny wniosek, że jeżeli ta elektrownia, a potem kopalnia „Bolesław Śmiały” zostanie zlikwidowana, no to w Łaziskach nie będzie niczego. Mało tego, tam doszło do takiego absurdu podczas tej debaty, że mieszkańców Łazisk poinformowano, że gdybyż ta elektrownia miała być wyłączona w tym roku, która ogrzewa ¾ okolic Łazisk -chyba ponad 20 tysięcy ludzi jest podłączonych do ciepła systemowego z tej elektrowni- no to wtedy tym ludziom oferuje się ciepło z ropy. Ma się im tam postawić jakieś zbiorniki z ropą, inni mówią że z mazutem. Co to ma wspólnego z ekologią i co to ma wspólnego z kosztami, to jeden Bóg raczy wiedzieć. Absurdalne pomysły panie redaktorze. My takim absurdom po prostu musimy powiedzieć, i po to dzisiaj jedziemy do Warszawy -ja wiem, że to jest kolokwialne, co powiem-, stanowcze nie.
Godzina 12:00 początek w Warszawie. A skoro przy elektrowniach jesteśmy. Rząd przeznacza ponad 60 miliardów złotych na budowę pierwszej w Polsce elektrowni jądrowej. Pieniądze mają być przyznawane do 2030 roku i według rządowych zapowiedzi pierwsza polska elektrownia atomowa ma być budowana w Choczewie na Pomorzu do 2039. Realne pana zdaniem?
Ja jestem już trochę starszym człowiekiem i pamiętam, że myśmy już za Gierka rozpoczęli budowę energii atomowej. Za niedługo będziemy obchodzić pięćdziesięciolecie rozpoczęcia budowy elektrowni atomowej i do tej pory jej nie ma. Ja nie jestem aż takim ekspertem w kontekście energetyki atomowej, ale eksperci którzy współpracują z Solidarnością mówią, że minimum 16-17 lat, tyle będzie się budowało pierwszą w Polsce elektrownię atomową. Najwcześniej prąd z niej popłynie po roku 2040. Chociażby w tym kontekście panie redaktorze jedziemy do Warszawy po to żeby te konwencjonalne źródła energetyczne utrzymać, bo dopóty, dopóki nie będziemy mieli energetyki atomowej, to prądu będzie nam brakować. Na samej zielonej energii, mówiąc w skrócie, nie ujedziemy. To są przykłady chociażby z Niemiec z zeszłego czy z tego tygodnia, gdzie nie dość że ministerstwo -bodajże przemysłu czy gospodarki- niemieckie wezwało obywateli Niemiec do oszczędzania energii, do tego żeby nie „chodziły” zmywarki, żeby nie ładować samochodów elektrycznych, to jeszcze uruchomiono prawie wszystkie czynne elektrownie węglowe w Niemczech, ponieważ wystarczyło kilkanaście, kilkadziesiąt dni bez słońca i bez wiatru, i Niemcy po prostu energii nie mają. Poza tym jeszcze jedna rzecz, bardzo mocno warta podkreślenia, w tym krajowym Planie Energii i Klimatu bardzo mocno ministerstwo klimatu stawia na rozwój energii wiatrowej na morzu. Po pierwsze jest to niesamowicie drogie, a po drugie jest to źródło to którego i tak, i tak jako obywatele będziemy dopłacać. Wszystkie w zasadzie farmy wiatrowe w Europie są subsydiowane i to zdecydowanie bardziej niż chociażby górnictwo, gdzie się tak zarzuca, że tyle dopłacamy do tego górnictwa. Takim dobitnym przykładem tego, że jest to energia droga i nieopłacalna, jest chociażby ostatnia aukcja na budowę farmy wiatrowej w Danii, która przecież słynie z energii wiatrowej, żadne konsorcjum nie zgłosiło się do budowy następnej farmy wiatrowej na morzu, ponieważ najzwyczajniej w świecie jest to nieopłacalne.
O pieniądzach na koniec porozmawiajmy panie przewodniczący. 4666 zł brutto to jest płaca minimalna od początku tego roku, czyli o 366 zł więcej w porównaniu z drugim półroczem 2024. Z jednej strony więcej trafi do kieszeni a z drugiej strony szacuje się, że w 2025 płacę minimalną będą otrzymywać ponad 3 miliony pracowników.
Tak. Dla pracowników jest to na pewno dobra wiadomość bo trochę więcej zarobią. Generalnie ja przypomnę, że w ramach ustaleń Rady Dialogu Społecznego taka wysokość płacy minimalnej w zasadzie prawie została ustalona, tam minimalne rozbieżności były rzędu kilku złotych. Panie redaktorze, żyjemy w takim świecie, szczególnie biorąc pod uwagę, że na rynek pracy wchodzą młodzi ludzie, którzy dzisiaj za 3,5-4 tysiące złotych brutto pracy po prostu najzwyczajniej w świecie nie podejmą. Ja nie mówię, że ona jest za wysoka czy za niska. Jej poziom być może na dzisiejsze realia, chociażby konsumpcyjne, cenowe jest w miarę odpowiedni, ale nie ma co ukrywać, że ta płaca będzie musiała -i to będziemy robić jako Solidarność- systematycznie rosnąć też i w najbliższych latach. Ja wiem, że pracodawcom się to nie podoba, ale generalnie rzecz biorąc pracodawcy muszą brać pod uwagę, że tak się to stało, że mamy rynek pracy pracownika i tego pracownika przede wszystkim trzeba przyciągnąć atrakcyjną płacą.
Szef Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz był gościem Radia Katowice. Dziękuję.
Dziękuję bardzo. Wszystkiego dobrego radiosłuchaczom.
Zawsze jesteśmy w centrum wydarzeń. Dyskutujemy o problemach ważnych dla kraju i regionu. Zadajemy trudne pytania, zmierzamy do sedna sprawy. Wykładamy kawę na ławę.
Wypadek pod ziemią. Zapalił się metan. Są poszkodowani