Około 170 metrów pozostało do przejścia ratownikom, do miejsca, w którym najprawdopodobniej znajduje się 42-letni górnik.
Od wybuchu metanu na poziomie ponad 660 metrów pod ziemią w kopalni Mysłowice-Wesoła mija dziś tydzień.
— Wciąż pojawiał się tak zwany trójkąt wybuchowości — powiedział Grzegorz Standziak ze sztabu akcji.
Wczoraj postanowiono zamknąć tamę przeciwwybuchową i tym samym ograniczyć dopływ powietrza, wtłaczając jednocześnie gazy obojętne. Dopiero takie działania poprawiły atmosferę w wyrobisku na tyle, by ratownicy mogli wznowić poszukiwania.
Niestety ratownicy trafili na kolejną przeszkodę – rozlewisko. Chodnik bowiem nie przebiega poziomo, są w nim dwie duże muldy. Rozlewisko jest na tyle duże i głębokie, że konieczne jest wypompowanie wody, by ratownicy mogli przez nie przejść i kontynuować poszukiwania. Akcję ratowniczą na miejscu obserwuje nasza reporterka.
Aby dotarzeć do 42-letniego górnika, którego poszukiwania trwają już siódmą dobę, ratownicy wypompowują wodę z napotkanego rozlewiska. Penetracja rejonu trwa tak długo ze względu na bardzo trudne warunki panujące w wyrobisku. W rozlewisku, które po zadymieniu, wysokiej temperaturze i zagrożeniem wybuch metanu jest około 700 metrów sześciennych wody. Samo wypompowanie jej może więc zająć nawet 10 godzin, wyjaśnia Grzegorz Standziak ze sztabu akcji.
Gdy tylko poziom wody obniży się na tyle, że będą mogli przejść przez rozlewisko rozpoczną dalszą penetrację wyrobisk.
Autor: Monika Krasińska